PGNiG Superliga kobiet: rekordowy wynik w meczu Energi AZS-u

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Romana Roszak, rozgrywająca Energi AZS-u Koszalin
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Romana Roszak, rozgrywająca Energi AZS-u Koszalin

Energa AZS Koszalin bez większego trudu ograła na własnym terenie w 14. kolejce PGNiG Superligi Koronę Handball. Akademiczki zaaplikowały kielczankom bardzo pokaźną liczbę bramek, wygrywając spotkanie 40:29.

Mecz w Koszalinie miał jednego faworyta. Pokazał to choćby początek rundy rewanżowej w wykonaniu Energi AZS-u. Najpierw akademiczki okazały się minimalnie gorsze od Pogoni (przegrały dopiero po rzutach karnych). Stratę punktów powetowały sobie już w kolejnej serii w Lubinie, pokonując dość niespodziewanie Zagłębie.

Gospodynie zaczęły ten mecz zupełnie inaczej niż do tego przyzwyczaiły swoich kibiców. Nic dziwnego, że już w 5. minucie zmusiły Anita Unijat do wzięcia czasu na żądanie. Rezultat brzmiał wówczas 1:4. W tamtym czasie wynik Koronie wypracowała m. in. Wiktoria Gliwińska. Przerwa pobudziła miejscowe. Między 9. a 15. minutą trafiał już tylko jeden zespół. Seria 9 bramek pod rząd totalnie odmieniła los rywalizacji. Jedną trzecią dołożyła Kamila Kaczanowska.

Energetycznie nie zwalniały tempa. Po 30 minutach miały na swoim koncie już 22 bramki, co pozwalało przypuszczać, że "dobiją" do "czterdziestki". Tymczasem w ekipie gości królowały Więckowska oraz wspomniana wcześniej Gliwińska. Trafiały do siatki koszalinianek niemal na przemian. Mimo wszystko strata 6 trafień nie była tak wielka, by można było już ogłaszać zwycięzcę.

W drugą część widowiska miejscowe weszły z nieco inną koncentracją. Dopiero w 34. minucie wynik dla gospodyń otworzyła obrotowa Hanna Rycharska. Pojawiały się też dość proste błędy, które burzyły rytm gry. Kiedy z karnego spudłowały najpierw Gabriela Urbaniak, a potem także Ksenija Procenko, kielczanki wyczuły szansę. Zmniejszyły dystans do pięciu bramek. Od tamtej jednak pory było już tylko gorzej.

Przy stanie 32:23 sytuacją próbował jeszcze ratować trener Korony Tomasz Popowicz. Niewiele jednak wskórał. W ciągu ostatnich pięciu minut przyjezdne straciły aż 7 bramek dokładając do swojego dorobku raptem trzy. Mecz zakończył się wynikiem 40:29. Dodajmy zarazem, że to najwyższy wynik pod kątem zdobyczy bramkowej koszalinianek w tym sezonie i bardzo cenne trzy punkty, które pozwalają z optymizmem patrzeć w ligową tabelę.

Energa AZS Koszalin - Korona Handball Kielce 40:29 (22:16)

Energa AZS: Sach - Grobelska 5, Protsenko 2 (1/2), Michałów 4, Mazurek 2, Budnicka, Tracz 4, Roszak 5 (1/1), Kaczanowska 4, Urbaniak 5 (1/2), Rycharska 7, Nowicka 2
Karne: 3/5
Kary: 4 min. (Roszak, Nowicka - 2 min.)

Korona Handball: Orowicz, Chojnacka - Eduardo 5, Zimnicka, D. Więckowska 6, Gliwińska 8, M. Więckowska 2, Janczyk 1, Czekala 1, Skowrońska 5 (2/2), Radzikowska, Homonicka 1 (1/2)
Karne: 3/4
Kary: 6 min. (Eduardo, D. Więckowska, Czekała - 2 min.)

Sędziowie: R. Orzech, M. Orzech (obaj z Brodnicy)
Widzów: 750

[b]ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: błyskotliwy Kamil Ciok. KPR Legionowo z bezcennym zwycięstwem
[color=#000000]

[/color][/b]

Komentarze (5)
Pepe12
26.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Późno, ale dzięki za odpowiedź. Ryzykowna decyzja, bo gdyby Sach złapała uraz w trakcie meczu to musiałaby grać któraś z pola, a tak byłaby chociaż etatowa bramkarka nawet jeśli juniorka. 
avatar
steve
22.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Beata Kowalczyk doznała kontuzji na treningu, tak podano w radiu Koszalin(albo wstrząs mózgu, bądź podejrzenie). 
Pepe12
22.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niech mi ktoś dwie rzeczy wytłumaczy. 1. Dlaczego nie było Beaty Kowalczyk? 2. Dlaczego w związku z tym nie dowołano nikogo na ławkę z zespołu rezerw/juniorek?