Kolejny pierwszoligowiec w tarapatach. Na koncie MKS-u Grudziądz... 48 złotych

Facebook / MKS Grudziądz / Na zdjęciu: zawodnicy MKS-u Grudziądz
Facebook / MKS Grudziądz / Na zdjęciu: zawodnicy MKS-u Grudziądz

Kolejny klub I ligi szczypiornistów w fatalnej sytuacji finansowej. MKS Grudziądz nie ma pieniędzy nawet na paliwo. Na koncie widnieje... 48 zł. Zespół walczy o przetrwanie do końca sezonu.

MKS Grudziądz to trzeci pierwszoligowiec (a pewnie nie ostatni), który wpadł w tarapaty. Kilka dni temu - z powodu braku finansowania ze strony powiatu oławskiego - z rozgrywek wycofał się LKPR Moto-Jelcz Oława, przed sezonem z gry zrezygnował beniaminek, OKPR Orkan Ostróda.

- Na koncie mamy aktualnie 48 zł. Zalegam z opłatami za przewóz na spotkania, zawodnicy także nie dostają pieniędzy. Tyczy się to nawet zwrotów za paliwo - mówi Sylwester Ziółkowski, trener MKS-u Grudziądz.

I kontynuuje: - Większość zespołu to wychowankowie, którzy uczą się jednak w Gdańsku, Bydgoszczy. Muszą dojeżdżać na treningi, a to wiąże się z kosztami.

MKS - beniaminek I ligi - zajmuje 13. miejsce w tabeli (na 15 zespołów) z dorobkiem 9 punktów. Od strefy spadkowej dzieli go tylko jedno "oczko". - Jedni powiedzą, że narzekam, a wyników brak. Kij ma dwa końce. W pełnym składzie trenujemy tylko dwa razy w tygodniu. Na więcej mnie nie stać - wyjaśnia szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: pięknie, pięknie, pięknie! Festiwal goli w Gdańsku

Źródło problemów leży w rozdziale dotacji od miasta. Szczypiorniści dostają zdecydowanie mniej pieniędzy nie tylko od żużlowców MRGARDEN GKM Grudziądz, ale także od pierwszoligowej piłkarskiej Olimpii Grudziądz. - Żużel i piłka nożna są dyscyplinami priorytetowymi. Piłka ręczna nie przeskoczy ich pod względem popularności. Powinniśmy być jednak traktowani równo. Trener Olimpii wyjeżdża z zawodnikami na pięciodniowy obóz przed rundą wiosenną. Też bym chciał przygotować się w takich warunkach. A mogę o tym pomarzyć - zwraca uwagę Ziółkowski.

Nie wiadomo, czy MKS-owi uda się przetrwać do końca sezonu. Trener Ziółkowski i zarząd starają się utrzymać klub na powierzchni. Wpływy z ostatniego meczu wystarczyły jednak wyłącznie na opłacenie sędziów, ochrony i służb porządkowych. I tak za każdym razem. - Trudno mi powiedzieć, czy dotrwamy. Wprawdzie zaczęli odzywać się sponsorzy, ale nawet jeśli dostanę jakieś środki, to jedynie na chwilę załatamy dziurę - twierdzi.

- Miasto stara się pomagać, ale to nie wystarcza na nasze potrzeby. Chciałbym po prostu, by fundusze były rozdzielane w miarę sprawiedliwie - kończy Ziółkowski.

Źródło artykułu: