"Święta Wojna" w Kielcach. Szykuje się wielkie widowisko

Newspix / Radosław Piasecki / Na zdjęciu: Julen Aguinagalde
Newspix / Radosław Piasecki / Na zdjęciu: Julen Aguinagalde

Nie ma w kalendarzu PGNiG Superligi daty ważniejszej niż starcie dwóch najsilniejszych krajowych ekip. "Święta Wojna" to nasz produkt eksportowy. W niedzielę kolejna odsłona rywalizacji pomiędzy PGE VIVE a Orlen Wisłą. Początek o godz. 13.

Druga "Święta Wojna" w trwającym sezonie odbędzie się w przełomowym okresie sezonu. Przed tygodniem zakończyła się bowiem faza grupowa Ligi Mistrzów, jednak tylko PGE VIVE będzie kontynuować grę w 1/8 finału. Orlen Wisła Płock niestety nie zdołała wywalczyć promocji do fazy pucharowej.

Do finiszu zbliża się również zasadnicza faza PGNiG Superligi. Tutaj niewiele może się jednak zmienić, bo przewaga kielczan nad płocczanami w tabeli zbiorczej to aż osiem punktów (88:80, choć Wisła ma jeszcze jeden zaległy mecz). Ewentualne zwycięstwo gości w niedzielę i tak prawdopodobnie nie zmieni już układu sił przed fazą play-off. To VIVE do walki o medale startować będzie z pozycji lidera, mając po swojej stronie atut rewanżu we wszystkich dwumeczach.

- Mecze z Wisłą zawsze miały i będą mieć swój prestiż - mówi Tałant Dujszebajew. - Te spotkania rządzą się swoimi prawami, wszystkich elektryzują - dodaje Piotr Przybecki. Trenerzy mają rację, niezależnie od okoliczności, poprzednich wyników i obecnej dyspozycji, starcie VIVE i Wisły to zawsze największe święto polskiej piłki ręcznej.

I choć płocczanie już od siedmiu lat nie zdobyli Hali Legionów, przez ten czas przegrywając w Kielcach kilkanaście razy, w Orlen Arenie zawsze stawiają rywalom duży opór. Tak było dwa lata temu, kiedy to Wisła ostatni raz pokonała VIVE (31:27), tak było też jesienią. Wówczas, w ostatniej rywalizacji obu ekip, mistrzowie Polski wygrali ledwie jedną bramką (31:30). Ostatnie spotkanie w Kielcach to natomiast dwubramkowy triumf VIVE (31:29) w finałach mistrzostw Polski poprzedniego sezonu. Jak widać, wyniki te zwykle są na styku, a w spotkaniach tych pada wiele bramek. W niedzielę liczymy na powtórkę.

Ku temu zwiastują też ostatnie rezultaty obu ekip. Wisła, mimo niewywalczenia awansu do 1/8 Ligi Mistrzów, w ostatnich spotkaniach fazy grupowej spisywała się bardzo dobrze. - Oni zremisowali z Vardarem, obecnym mistrzem Europy i to do tego w Skopje! To wielkie osiągnięcie. Są w dobrej formie - mówi Alex Dujshebaev. - Choć nie wyszli z grupy w Lidze Mistrzów, w kilku meczach pokazali się z bardzo dobrej strony - dodaje jego klubowy kolega Michał Jurecki.

Pod koniec grupowej rywalizacji w Europie wiatr w żagle złapali także kielczanie, wygrywając trzy spotkania z rzędu. - Zgodzę się, że w ostatnich spotkaniach w Lidze Mistrzów VIVE złapało rytm i grało nieźle, ale to nic nie zmienia z naszej strony. My mamy swoje ambicje i chcemy wykorzystać to, że w tych ostatnich meczach z Barceloną, czy Vardarem byliśmy bardzo blisko tych drużyn - zapowiada Piotr Przybecki.

Wisła gorzej radzi sobie za to na ligowym podwórku, nie pokonuje swoich rywali z łatwością podobną, co VIVE. Kapitan mistrzów Polski nie przykłada do tego uwagi - Ale i tak wygrywali, a to jest najważniejsze. Nie liczy się to, czy jedną, pięcioma czy dziesięcioma bramkami - wyjaśnia Jurecki. - Musimy trochę poważniej podchodzić do meczów polskiej ligi. Wygrywamy, ale fakt faktem, powinniśmy być bardziej skupieni. W Kielcach na pewno nie będzie tego problemu - komentuje zaś Maciej Gębala.

Obaj panowie odnoszą się także do brutalności w rywalizacji VIVE i Wisły. - Wcześniej, zanim przyszedłem do Kielc, te mecze były znane z wielkiej brutalności, było dużo kontuzji, czerwonych kartek. Znam to opowieści Karola Bieleckiego, Piotrka Grabarczyka czy innych zawodników, którzy grali w tym czasie. Teraz poszło to w inną stronę i wydaje mi się, że w lepszą - mówi Jurecki. - Tak, to, co było kiedyś, łamanie sobie żeber i nosów, to nie jest sport. To nie może przysłaniać piękna tego pojedynku, to wielka uczta polskiej piłki ręcznej - uzupełnia Gębala.

Wisła potwierdziła, że do spotkania przystąpi bez Mateusza Piechowskiego oraz Aleksandra Olkowskiego, VIVE zaś w protokole umieścić nie może Bartłomieja Bisa oraz Filipa Ivicia. Partnerem Sławomira Szmala w kieleckiej bramce będzie więc młodziutki Miłosz Wałach. Pod znakiem zapytania stoją także występy Darko Djukicia i Marko Mamicia. - Dopiero po treningu w sobotę będę mógł powiedzieć kto zagra. Obaj mają jednak szanse na występ - mówił w czwartek trener Dujszebajew.

PGNiG Superliga, 26. kolejka

PGE VIVE Kielce - Orlen Wisła Płock, 11 marca, g. 13.00

ZOBACZ WIDEO: PGNiG Superliga: Chrobry Głogów idzie jak burza. Opole zdobyte

Komentarze (6)
avatar
HANDBALL PL
11.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ma ktoś dobry stream? Na ten moment nie działa mi NSport.... z góry dziękuję. 
avatar
Abaloo
11.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo optymistyczna prognoza,choć myślę,że VIVE wygra lecz Wisła łatwo się nie podda.Będą walczyć pomimo nie najlepszej passy ostatnio. 
avatar
Czarcik
11.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
70:30 szans dla nas:). Choć te mecze rządzą się swoimi prawami. Liczę, że chłopaki nie będą dawali się prowokować i zagrają na pełnej koncentracji. Znowu dużo będzie zależało od bramki - tu mam Czytaj całość