PGNiG Superliga: Martin Galia zaporą nie do przejścia. Górnik wygrał w Gdańsku

Kiedy bramkarz faworyta broni z 50-procentową skutecznością, trudno o sprawienie niespodzianki. Martin Galia przyćmił również dobrze spisującego się Macieja Pieńczewskiego, a Górnik Zabrze wygrał w Gdańsku z Wybrzeżem 26:21.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Martin Galia WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK / Na zdjęciu: Martin Galia

Od początku spotkania zaimponowali bramkarze obu drużyn. Zarówno Maciej Pieńczewski, jak i po chwili Martin Galia obronili rzuty karne. Później jednak zaczęła się dominacja zabrzan, których rozgrywający spisywali się doskonale, potrafiąc znanym tylko sobie sposobem zmieścić piłkę tuż pod poprzeczką bramki rywala. Marcin Lijewski nie wytrzymał i przy stanie 2:5 poprosił o czas.

Przyniosło to skutek. Wybrzeże zaczęło grać lepiej w obronie, a w bramce doskonale spisywał się Pieńczewski. Górnik przez dziewięć minut nie zdobył żadnej bramki, jednak i tak gospodarze nie zdołali wyrównać. W końcu jednak w dwóch akcjach z rzędu bramkarz z Gdańska obronił po trzy rzuty zabrzan i po kontrze Wojciecha Prymlewicza zdobiło się 7:7!

Na boisku nie było widać, że w tabeli Górnik Zabrze zdobył jak dotąd aż 39 punktów więcej niż Wybrzeże. Gdańska drużyna jeszcze w I połowie potrafiła nawet wyjść na jednobramkowe prowadzenie, jednak ostatecznie do przerwy Górnik prowadził 13:12. Wynik mógł być wyższy, jednak bramkarz Galia w ostatnich sekundach oddał rzut na bramkę rywala przez całe boisko i trafił w poprzeczkę.

Również po zmianie stron nie było wielkich różnic między poziomem gry obu drużyn. W ekipie z Gdańska było widać dużo pasji podczas gry i zaangażowania, natomiast Górnik przeważał jakością gry. Żaden zespół przez długi czas nie potrafił wyjść na prowadzenie wyższe, niż różnicą jednego trafienia.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #18. Młodzi piłkarze Górnika przywracają blask Polsce w Europie

W końcu jednak to drużyna Rastislava Trtika zaczęła grać uważniej i gdy w ekwilibrystyczny sposób ze skrzydła trafił Bartłomiej Tomczak, po raz pierwszy w II połowie Górnik prowadził różnicą dwóch trafień. Chwilę później poprawił Łukasz Gogola, doskonale spisywał się Galia, który wprost zamurował bramkę i Wybrzeże zaczęło mieć problem.

Wybrzeże przez doskonałą postawę bramkarza Górnika, który bronił z ponad 50-procentową skutecznością, przez osiemnaście minut rzuciło tylko jedną bramkę. Zabrzanie mając tak pewnego zawodnika pomiędzy słupkami do samego końca kontrolowali wynik spotkania, ostatecznie zwyciężając 26:21. Gdańszczanie muszą więc wygrać przynajmniej jeden mecz w ostatnich kolejkach, by pozostać w grze. Rywalami gdańszczan będą dwa najsłabsze drużyny ligi.

Wybrzeże Gdańsk - NMC Górnik Zabrze 21:26 (12:13)

Wybrzeże: Pieńczewski - Rogulski 6, Kostrzewa 4, Sulej 4, Kondratiuk 2, Wróbel 2, Bednarek 2, Prymlewicz 1, Adamczyk 1, Komarzewski, Papaj, Wołowiec, Gądek.
Karne: 3/6.
Kary: 10 min. (Bednarek 6 min. - cz.k., Sulej, Wróbel - po 2 min.).

Górnik: Galia, Kornecki - Sluijters 4, Bąk 4, Tomczak 4, Gogola 4, Gromyko 3, Adamuszek 2, Buszkow 2, Daćko 2, Gluch 1, Gliński, Czuwara
Karne: 4/7.
Kary: 8 min. (Bąk 4 min., Daćko, Bednarek - po 2 min.).

Sędziowie: Leszczyński, Piechota (Płock).
Delegat ZPRP: Zbigniew Tarczykowski (Osina).

Czy Wybrzeże zagra w dalszej fazie PGNiG Superligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×