Sobotnie spotkanie Zagłębia i Azotów, w Puławach, wzbudziło ogrom emocji. Udzielały się wszystkim, a ilością podyktowanych rzutów karnych i dwuminutowych wykluczeń, można by obdzielić kilka meczów.
- Faktycznie było gorąco. Mieliśmy jedenaście rzutów karnych, wykorzystaliśmy tylko cztery. Można sobie pokalkulować, że na koniec było dokładnie tyle przewagi drużyny z Puław, ile naszych nietrafionych karnych. Wiadomo, że Wadim Bogdanow to klasa sama w sobie, ale gdybyśmy chociaż to trafili, wynik mógł być na styku. Przegraliśmy siedmioma bramkami, ale mimo wszystko był to dobry mecz w naszym wykonaniu - powiedział Moryto.
Dla niego samego początek mógł być nieco deprymujący. Najpierw trafił z karnego w poprzeczkę, by dobitkę posłać obok lewego słupka bramki Wadima Bogdanowa. Kolejne akcje kończył już w swoim stylu, choć jeszcze dwie rzucane przez niego "siódemki" padły łupem rosyjskiego golkipera.
- Mecz trwa sześćdziesiąt minut i wiem, że nie powinienem się załamywać po takich rzutach. Trzeba było dalej grać swoje. Zapominam o tym i staram się jak najlepiej pomagać drużynie - stwierdził zawodnik Miedziowych.
W przyszłym sezonie utalentowany skrzydłowy reprezentacji Polski przywdzieje barwy PGE VIVE Kielce. Wyzwanie to nie byle jakie. - Wiadomo, jakie cele ma VIVE, mistrzostwo Polski, Puchar Polski i praktycznie co roku Final Four Ligi Mistrzów, czy jej wygranie. Wyzwania są ogromne, teraz mogę tylko spekulować na temat, jak temu podołam.
ZOBACZ WIDEO Dobry mecz Kamila Syprzaka w Lidze ASOBAL