25-latek zachorował na ziarnicę złośliwą, znaną również jako chłoniak Hodgkina. Zaczęło się typowo - od wyczuwalnego powiększonego węzła chłonnego. Pierwsze badania nie potwierdziły obaw, ale guzek rósł i po kolejnych dwóch tygodniach lekarze postawili diagnozę. Derot miał szczęście w nieszczęściu - ten nowotwór rokuje stosunkowo dobrze, większość chorych, szczególnie w młodych wieku, wraca do zdrowia. Francuz musiał jednak przejść wycieńczającą chemioterapią.
Na oddziale onkologicznym w Marsylii spędził sześć miesięcy, przyjął 16 dawek chemioterapii, ostatnią 31 stycznia. W marcu lekarze obwieścili mu najlepsze wieści z możliwych: remisja. Derot wyleczył ziarnicę. - Oficjalnie z nią skończyłem - oznajmił w wywiadzie z "Hand-Planet". Przez najbliższe pięć lat, co trzy miesiące, będzie stawiał się na kontrolę.
Do zajęć wrócił w lutym. Zaczął od pracy z trenerem przygotowania fizycznego, jego ciało, wyczerpane chemioterapeutykami, potrzebowało czasu na regenerację. Od kwietnia wskoczył na wyższe obroty, zagrał nawet obiecujący mecz w rezerwach. Jerome Fernandez, trener Pays d'Aix UC, zdecydował, że włączy go do kadry na spotkanie pierwszej drużyny z Ivry. - To dla mnie miła niespodzianka. Priorytetem było wyleczenie, szybki powrót jest tylko bonusem - mówił w rozmowie z "L'Equipe".
Lewemu rozgrywającemu kibicowała cała Francja, kilka dni po diagnozie owację na stojąco urządzili mu fani Nantes, gdzie występował do 2017 roku. Derot nie jest przecież anonimowym zawodnikiem. W styczniu 2016 roku wziął udział w mistrzostwach Europy rozgrywanych na polskich parkietach, w siedmiu meczach rzucił siedem goli. Przed sezonem 2016/2017 przeniósł się do Pays d'Aix, ale choroba uniemożliwiła debiut. 25 kwietnia Derot rozegra prawdopodobnie premierowy mecz w nowych barwach. Pierwszy po ośmiu miesiącach.
Czy Theo Derot wróci do reprezentacji Francji? 
