PGNiG Superliga: Bogdanow dał impuls. KS Azoty Puławy blisko czwartego brązu
Słaba pierwsza połowa, udane wejście Wadima Bogdanowa i pobudka w drugiej części. Azoty Puławy odmieniły losy meczu o brązowy medal z Gwardią Opole (28:30). Niesamowity Antoni Łangowski nie wystarczył.
Zaczęli bezkompromisowo. Twardo stali na nogach, nie zostawiali rozgrywającym wolnego miejsca i zamykali dostęp do Bartosza Jureckiego. Trener Daniel Waszkiewicz wściekał się na czasie, bo jego zespół w 8. minucie przegrywał 1:3 i żaden z graczy nie brał na siebie odpowiedzialności. A Gwardia robiła swoje.
Antoni Łangowski i Kamil Mokrzki nie kombinowali, trafiali po indywidualnych akcjach. Po słabym początku przełamał się Przemysław Zadura i bombardował Walentyna Koszowego z dystansu. Łangowski rozkręcał się z minuty na minuty i pozwalał sobie na odrobinę artyzmu. Może nawet więcej niż odrobinę. Jego techniczny rzut zza pleców - cudo.
Do 20. minuty utrzymywał się remis, potem Azoty stanęły w ataku pozycyjnym. Gospodarze parli do przodu, poczuli szansę. Ich przewaga rosła, w 28. minucie po karnym Michała Lemaniaka prowadzili 15:10. Azoty zupełnie nie przypominały trzeciej siły w kraju. Pojedyncze popisy Marko Panicia i piękna bramka Nikoli Prce z rzutu wolnego to zdecydowanie za mało.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: PGE VIVE z awansem do finału po trudnej przeprawie w rewanżu z AzotamiJedyne co mogło martwić trenera Rafała Kuptela, to dwa wykluczenia Zadury. Raptem dwie minuty po przerwie podstawowy prawy rozgrywający i defensor na dobre wyleciał z boiska. Dyskretnie przeszkodził Wojciechowi Gumińskiemu w kontrze i sytuacja się skomplikowała. Wkrótce Mokrzki usiadł na ławce z grymasem bólu na twarzy i lodem na stawie skokowym. Z żelaznej trójki rozgrywających pozostał tylko Łangowski, który ciągnął wózek z Gwardzistami. Pytanie brzmiało, jak długo wytrzyma w pojedynkę.
Jakby mało bolączek, to jeszcze przeciętnego Koszowego zmienił w bramce Wadim Bogdanow i przy wydatnej pomocy defensywy rozruszał kolegów. Do kontr biegał Gumiński, zza obrony zaskakiwał Bartosz Kowalczyk i Azoty objęły pierwsze prowadzenie w meczu. Coraz pewniej czuł się Panić. Obsługiwał Jureckiego, rzucał z niewygodnych pozycji. Łangowskiemu z większym trudem przychodziły samodzielne szarże, niewiele wniósł powrót Mokrzkiego. Gwardia męczyła się w ataku, po przerwie nie rzuciła nawet połowy dorobku z pierwszej części, bo każde spotkanie z Bogdanowem budziło niepokój strzelca.
Spotkania nie dało się uratować, ale dwumecz jak najbardziej. Wynik 28:30 nie zamyka jeszcze rywalizacji, ale w Puławach byłoby ciekawiej, gdyby Mateusz Morawski w końcówce wykorzystał karnego. Bogdanow przybił jednak stempel na zwycięstwie, obronił też dobitkę i zapewnił całkiem niezłą pozycję wyjściową przed rewanżem.
O brązowy medal, 1. mecz:
KPR Gwardia Opole - KS Azoty Puławy 28:30 (17:13)
Gwardia: Malcher (9/30 - 30 proc.), Zembrzycki (3/11 - 27 proc.) - Łangowski 9, Mauer 5/1, Zadura 4, Lemaniak 3/2, Mokrzki 3, Dementiew 2, Jankowski 1, Tarcijonas 1, Klimków, Milewski, Morawski, Siwak, Zarzycki
Karne: 3/7
Kary: 8 min. (Zadura - 6 min., Siwak - 2 min.)
Azoty: Koszowy (5/22 - 23 proc.), Bogdanow (8/19 - 42 proc.) - Panić 8, Gumiński 4/1, Kowalczyk 4, Prce 4, Jurecki 2, Masłowski 2, Podsiadło 2, Seroka 2, Kuchczyński 1, Ostrouszko, Grzelak, Titow
Karne: 1/4
Kary: 8 min. (Titow, Jurecki, Prce, Panić - po 2 min.)