O sprawie mówiło się od dawna, pisały o niej macedońskie i duńskie media. W końcu rzeczniczka IHF powiedziała niemieckiemu dziennikowi "Mannheimer Morgen", że w tym roku roku tytuł nie zostanie przyznany.
Głosowaniem prawie w ogóle nie interesowały się media i kibice. Druga sprawa - federacja nie zrobiła wiele, by ktokolwiek się o nim dowiedział. Poprzednio do tak patowej sytuacji doszło w 1993 roku, wtedy także odwołano plebiscyt.
IHF po raz kolejny nie popisał się. Kandydatury proponowane przez oficjeli prawie zawsze wzbudzały kontrowersje, ogłaszano je w połowie kolejnego roku, dlatego ranking tracił na prestiżu, czego najlepszym dowodem jest tegoroczny blamaż organizatorów.
Tym razem nominowany byli Andy Schmid (Rhein-Neckar Loewen), Nikola Karabatić i Sander Sagosen (obaj Paris Saint-Germain), Luka Cindrić (Vardar Skopje) i Domagoj Duvnjak (THW Kiel), którego kandydatura - jakby na dowód wcześniejszym słowom - wzbudziła mnóstwo kontrowersji. Chorwat pauzował przez większość 2017 roku, poza MŚ 2017 prezentował się przeciętnie i nie zasłużył na wyróżnienie.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. "Czy my jesteśmy aż takimi dziadami?" Dziennikarze zastanawiają się nad słowami Nawałki