ME do lat 18: sroga lekcja dla juniorów. Słoweńcy zdecydowanie lepsi od Polaków

Materiały prasowe / HRS Photo / Mecz Polska - Słowenia na ME U18
Materiały prasowe / HRS Photo / Mecz Polska - Słowenia na ME U18

Druga porażka polskich juniorów na mistrzostwach Europy w Chorwacji. Tym razem słabości naszych szczypiornistów obnażyli Słoweńcy (22:32). To właściwie koniec nadziei na wyjście z grupy.

O ile na inaugurację z Islandczykami (20:25) Polacy rywalizowali jak równy z równym, to ze Słoweńcami od początku wyraźnie odstawali. Gdyby nie Miłosz Wałach, po kilku minutach Biało-Czerwoni mieliby już ogromną stratą. 16-letni bramkarz PGE VIVE Kielce, który w ostatnim sezonie liznął sporo gry na najwyższym poziomie, wielokrotnie ratował kolegom skórę. Jego interwencje tylko pozornie dawały oddech. Rywale grali szybko, rozciągali sporo akcji do skrzydeł, wymuszali wykluczenia, rzutami z daleka raził Tilen Grobelnik i różnica na tablicy rosła.

Przez prawie całą pierwszą część przewaga wynosiła siedem-osiem bramek.  Prowadzenie Słoweńców - z nieznacznymi fluktuacjami w obie strony - utrzymało się do końca spotkania. Naszym juniorom wychodziło niewiele, grali zrywami. Momentami mógł się podobać Wojciech Styrcz, indywidualnie przedzierał się Piotr Jędraszczyk, po słabym wejściu w mecz wstrzelił się Michał Scisłowicz. Marna to jednak pociecha, bo Polacy zrobili bohatera ze słoweńskiego bramkarza. Jaka Glavan albo miał "dzień konia", albo Biało-Czerwoni byli aż tak na bakier ze skutecznością.

Senny (i rozstrzygnięty) mecz ożywiło trochę wejście zmiennika Wałacha, Wojciech Boruckiego z Azotów Puławy. Parady golkipera pozwoliły wyprowadzić udane akcje, ale kilka bramek tylko przypudrowały wynik. Słoweńcy zagrali jednak do końca, jakby podrażnieni niepowodzeniem ze Szwedami (21:29) i obnażyli słabości drużyny Piotra Obrusiewicza.

Mecz skończył się wynikiem 22:32, który dobrze oddaje różnice na parkiecie. Szanse na wyjście z grupy są już praktycznie zerowe. Niestety, juniorzy idą w ślady młodzieżowców, którzy na koniec lipca wygrali tylko jeden mecz na mistrzostwach w Słowenii. Wciąż jednak opłaca się walczyć o jak najlepszą lokatę na koniec, a co za tym idzie, o pozostanie w najlepszej dywizji i kwalifikacje na kolejne turnieje. Na razie trzeba się tym zadowolić, z ostatnich imprez juniorskich płynie przygnębiający wniosek, że nasze kadry odstają od najlepszych na kontynencie.

Na koniec pierwszej rundy Polacy zmierzą się ze Szwedami.

Polska - Słowenia 22:32 (10:17)

Polska: Wałach, Borucki - Jakubowski 2, Kowalski 1, Baliga, Stępień 2, Działakiewicz 1, Kozycz, Olejniczak 2, Dadej, Paterek, Jędraszczyk 2, Czarnecki 2, Styrcz 4, Scisłowicz 6, Stefani

Słowenia: Glavan - Drobez 2, Grbić 3, Budja 2, Blagotinsek, Sisko, Grmsek, Kosec 2, Cirović, Pipp 2, Jezernik 5, Tajnik 5, Kljun 2, Grobelnik 9

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: rajskie wakacje gwiazdy reprezentacji Chorwacji

Źródło artykułu: