Artsiom Karalek: Teraz mamy w Kielcach białoruską siłę

- Mam w Kielcach cztery lata kontraktu i zamierzam grać tu przez całe cztery sezony. Cel to wygrać LM! Final Four to minimum. Do tego tytuły w polskiej lidze i Pucharze Polski. I tak co sezon - mówi o transferze do PGE VIVE Artsiom Karalek.

Maciej Szarek
Maciej Szarek
Artsiom Karalek Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: Artsiom Karalek
Maciej Szarek, WP SportoweFaktyArtsiom czy Artsem? Artsiom Karalek, nowy obrotowy PGE VIVE Kielce: Jak pan chce. We Francji mówili na mnie Atrsem, bo ciężko im było wymówić Artsiom. W domu jestem jednak Artsiom. Na Instagramie czy w mailu mam Artsem, bo to angielska transkrypcja, ale oficjalnie jestem i wolę być nazywany Artsiom.

Skoro już się pan przedstawił, to idźmy chronologicznie. Jak pan w ogóle trafił na parkiet?

Od małego grałem w piłkę nożną. Kiedy miałem trzynaście lat, zobaczyłem w gazecie ogłoszenie o poszukiwaniu zawodników do gry w piłkę ręczną i możliwości zgłoszenia się na trening. Poszedłem więc na jeden zobaczyć o co chodzi. Bardzo mi się spodobało, a do pierwszego treningu szczypiorniaka nie widziałem ani jednego meczu, nie wiedziałem co jest czym! Ale od razu zamieniłem futbol na piłkę ręczną.

W juniorach z miejsca musiało panu dobrze iść, bo już w wieku 17 lat zadebiutował pan w kadrze, rok później zaczął pan grać w pierwszym zespole SKA Mińsk. 

Tak, dobrze mi szło. Szybko zacząłem grać w juniorskiej reprezentacji Białorusi i krok po kroku przeskakiwałem kategorie wiekowe. Doszło do momentu, że grałem w trzech reprezentacjach naraz! Wiedziałem jednak, że to dobra droga. Chciałem dużo grać.

I już dwa lata później wyjechał pan z Białorusi. Aż tak szybko można dobić tam do sufitu?

Można tak powiedzieć. Niestety, grając tam nie ma co tydzień wymagających spotkań, nie gra się wyrównanych spotkań przez 60 minut, jak VIVE w Lidze Mistrzów, ale i czasem w polskiej lidze, która jest o niebo lepsza niż białoruska. My mamy tylko sześć drużyn i jedynie SKA Mińsk oraz Mieszkow Brześć mogą grać na wysokim poziomie.

Żeby się rozwijać, trzeba niestety wyjeżdżać z Białorusi. Nie tylko w sporcie jest trudna sytuacja. Przede wszystkim trudno znaleźć perspektywy. Gdybym w wieku 20 lat został w Mińsku, kto wie, pewnie nie grałbym teraz w VIVE.

Widzi pan duże różnice między Polską a Białorusią? Jesteśmy przecież sąsiadami.

Tutaj jest znacznie lepiej. Nie dziwie się, że wielu młodych Białorusinów przyjeżdża do Polski uczyć się lub po prostu do pracy z przyczyn ekonomicznych. U nas jest o wiele biedniej, średnie zarobki to 300 euro. To jest przecież nic! Do Polski przeniosłem się jednak sam. Mama i tata zostali na Białorusi.

Ale akurat w piłce ręcznej trafiło wam się chyba bardzo dobre pokolenie: pan, Władisław Kulesz, Andrei Yurynok, Wadim Gajduczenko. Kiedyś, gdy myślałeś o Białorusi w kontekście piłki ręcznej, był tylko Siergiej Rutenka. 

Wszyscy spotkaliśmy się jakoś w jednej młodzieżowej reprezentacji i razem robiliśmy krok za krokiem do dorosłej reprezentacji, piłki ręcznej. To sprawiło, że jesteśmy bardzo dobrze zgranym zespołem. Teraz już nie mamy jednak wielu dobrych młodych zawodników w wieku 16-18 lat. Oni ostatnio przegrali z Włochami! Gdy my graliśmy z Włochami, było +13.

To kwestia popularności dyscypliny? Pan sam mówi, że trafił do szczypiorniaka trochę z przypadku. 

Po trochu. Na pewno pierwszy jest u nas hokej, potem piłka nożna. Może trzecia jest piłka ręczna, bo teraz dobre wyniki robi Mieszkow Brześć, co pomaga piłce ręcznej na Białorusi.

No i pomaga chyba reprezentacja? Byliście na trzech z rzędu mistrzostwach Europy z jednych wyrzucając Polskę w eliminacjach, dwa razy na mistrzostwach świata. Dopiero teraz powinęła wam się noga w dwumeczu z Austrią i nie pojedziecie na mundial do Niemiec i Danii. 

Długo pracuje z nami trener Jurij Szewcow, już 8 lat. Powiedział, że w jego drużynie będą grać tylko zawodnicy z charakterem, mentalnością zwycięzcy. Podobnie jest zresztą i u trenera Dujszebajewa. Możesz świetnie rzucać, ale nie tylko o to chodzi w tym wszystkim. Musisz mieć też wojowniczy charakter.

Wy takie macie?

Tak, dlatego w reprezentacji jesteśmy tak dobrą drużyną, każdy pójdzie za sobą w ogień, mając jakiekolwiek problemy, każdy pomoże sobie nawzajem, jednoczymy się.

To co nie zagrało z Austrią?

Po prostu nie graliśmy dobrze. Do tego Wlad (Kulesz - red.) miał problemy z ręką.

To tylko jeden zawodnik...

Ale Kulesz ma w zespole bardzo ważną, kluczową rolę. Gdy on rzuca z 11 czy 10 metra, obrona rywali musi wyjść trochę wyżej, przez co się rozluźnia, więcej piłek możemy wtedy grać np. na koło. Bez niego było nam bardzo trudno.

Wróćmy do pana. Po wyjeździe z Białorusi trafił pan do Francji, do Saint-Raphael HB. Inny świat?

Tak. Zarówno kulturowo, jak i jeśli chodzi o piłę ręczną. To było dla mnie bardzo cenne doświadczenie. Na początku było mi trudno, nie znałem w ogóle języka francuskiego. Teraz już bym się spokojnie dogadał, ale nie mówię jakoś bardzo dobrze. Druga rzecz to kwestia piłki ręcznej. Tam jest zupełnie inny trening niż na Białorusi czy tutaj w Polsce. Gra się też w trochę innym stylu. To wszystko było dla mnie bardzo ciekawe, ale po tych dwóch latach poczułem, że trzeba zrobić kolejny krok. Wreszcie zagrać w Lidze Mistrzów, choć z Saint Raphael byłem już w Final Four Pucharu EHF, teraz trzeba zagrać w tym Ligi Mistrzów. Trzeba iść dalej.

Co ciekawe, dzięki temu transferowi byłem pierwszym od 15 lat Białorusinem, który zagrał w lidze z top 3, czyli francuskiej, niemieckiej lub hiszpańskiej. Poprzednio był to Ivan Brouka, białoruski lewoskrzydłowy (w latach 2005-2011 grał w MT Melsungen - red.). A teraz choćby mój przyjaciel Wadim Gajduczenko gra w moim byłym klubie, Saint Raphael. Po części trochę przetarłem ten szlak i bardzo się z tego cieszę.

NA DRUGIEJ STORNIE ARTSIOM KARALEK OPOWIADA O SWOIM TRANSFERZE, PIERWSZYCH WRAŻENIACH I NADZIEJACH ZWIĄZANYCH Z GRĄ W PGE VIVE KIELCE.

ZOBACZ WIDEO Niespodzianka w Carabao Cup. Ekipa z Premier League wyeliminowana [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Czy transfer Artsioma Karaleka to dobry ruch PGE VIVE Kielce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×