Zawodnik 2. ligi piłki ręcznej będzie latał na mecze... samolotem

WP SportoweFakty / Maciej Wirski / Na zdjęciu: Artur Matwis
WP SportoweFakty / Maciej Wirski / Na zdjęciu: Artur Matwis

Takiej sytuacji w polskiej lidze, żadnej lidze, jeszcze nie było. Drugoligowy klub KPR Gryfino zakontraktował zawodnika, który na spotkania będzie docierać... samolotem z Anglii. I jeszcze sam za to zapłaci!

Historia Artura Matwisa z pozoru brzmi absurdalnie, ale czego nie robi się z miłości do piłki ręcznej. Polak mieszkający w Anglii postanowił wrócić do sportu po wielu latach i znalazł nietypowy sposób na pogodzenie pracy zawodowej ze sportem.

- Będę latał do Gdańska bezpośrednio przed spotkaniami. Z Doncaster mam dobre połączenie, więc nie będzie z tym żadnego problemu. Loty są w piątki. Jest też możliwość wylądowania w Poznaniu. Czasami mogę popracować więcej godzin w tygodniu i potem skończyć pracę wcześniej. Lotnisko mam pod domem - wyjaśnia.

Zawodnik KPR-u Gryfino jest przygotowany na każdą ewentualność. - W przypadku spotkań wyjazdowych także będę lądował w Gdańsku. W tej okolicy mam rodzinę. Żona mojego brata mieszka w Ostródzie. Nie będzie także kłopotów z dotarciem do Gryfina. Wtedy mogę jechać z drużyną bezpośrednio na mecz. Trening w piątek, w sobotę rano wyjazd, a w niedzielę wieczorem powrót z Gdańska do Doncaster - kontynuuje.

34-letni Matwis na co dzień pracuje w Doncaster. W Gryfinie wychował się i ukończył szkołę. Piłkę ręczną poznał w miejscowym Hermesie, trenował pod okiem Grzegorza Gniazdowskiego. Gra na pozycji kołowego.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Karol Linetty blisko szczęścia w polskim meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 3]

Piłka ręczna to wyłącznie jego hobby. Na życie zarabia w inny sposób. - Pracuję w firmie zajmującej się dystrybucją odzieży. Piastuję stanowisko przy menedżerze. W mój zakres obowiązków wchodzi m.in. inwentaryzacja, zbieranie i wysyłanie zamówień - powiedział nowy zawodnik KPR-u.

Rozmowy o powrocie do sportu zaczęły się dwa miesiące temu. - Usiedliśmy przy stole podczas ostatniego III Memoriału Marka Zielonki w Gryfinie (turniej odbywał się w czerwcu - dop. red.), który kiedyś nas trenował. Mam znajomego Jakuba Blejsza z rocznika 76'. On sam uprawia piłkę ręczną, mocno się angażuje, sponsoruje ten klub. Gra tam jego syn. Swoją pomoc zaoferował również Tomasz Matoszko. Skoro oni mogą, to ja też. Mam 12-letnią przerwę w tej dyscyplinie, ale ciągnie mnie do tego - przyznał.

Matwisowi nie przeszkadza nawet brak regularnych treningów z zespołem i niedawne problemy zdrowotne. W lutym przeszedł operację barku i rekonstrukcję obrąbka barkowego. Do rozgrywek będzie się przygotowywał głównie indywidualnie. - Mogę trenować samemu, bo gram jako kołowy. Jeśli mi się uda, dołączę do drużyny na piątkowe zajęcia. Myślę, że to także nie będzie stanowiło problemu. Mieliśmy już turniej w Koszalinie i wszystko się udało. Poza tym, mam boisko obok swojego domu w Anglii, na którym mogę ćwiczyć.

A wszystko robi z miłości do piłki ręcznej. Zapewnia, że nie interesuje go zwrot kosztów podróży. Liczy, że swoją postawą przynajmniej spopularyzuje dyscyplinę. - Chęć pomocy wyszła z mojej inicjatywy. Klub wyraził zgodę, abym grał. Robię to dla sportu, dla zespołu. Nie jest tak, że oczekuję jakichś pieniędzy, bo tam aż takich wielkich środków nie ma. W tej kwestii nie rozmawialiśmy, ale jak już powiedziałem, na nic się nie nastawiam. Zdecydował się na taki krok nie tylko dla siebie, ale także dla młodzieży. - Chcę jej pokazać, że jeśli ma się pasję, można wiele zdziałać.

KPR swoją działalność rozpoczął w 2017 roku. Występuje obecnie w II lidze mężczyzn w grupie 2. Akces do rozgrywek zgłosiło 14 drużyn. Plany są ambitne, walka w najbliższym sezonie o awans do I ligi. Start zaplanowano na 15 i 16 września. Pierwszym rywalem gryfinian będzie debiutant - rezerwy Sambora Tczew.

Źródło artykułu: