Dla kielczan ponad 30 bramek to standard podczas spotkań sparingowych. Sami tracą przy tym sporo goli i w obronie zostało dużo do poprawki, ale ich postawa w ataku może imponować.
W Zaporożu o potędze ofensywy PGE VIVE przekonał się wicemistrz Białorusi, SKA Mińsk. Tylko do 20. minuty stołeczny zespół utrzymywał tempo kielczan.
Seria pięciu bramek pozwoliła odskoczyć przed przerwą. Kolejny raz zadziwiał piekielnie skuteczny Luka Cindrić - motor napędowy akcji uruchamiał skrzydłowych częściej niż w pierwszym spotkaniu Dniestr Cup z Pickiem Szeged (28:25). W całym turnieju trudno będzie przebić trafienie Alexa Dujshebaeva. Reprezentant Hiszpanii w niesamowity sposób rzucił ostatnią bramkę w pierwszej części. Sprytnie ulokował piłkę między nogami szczypiornistów stojących w murze. Zresztą cały jego występ należy ocenić bardzo pozytywnie.
Zafunkcjonował atak, potem mistrzowie Polski poprawili obronę i całkowicie przejęli kontrolę. Na brak zajęć nie narzekali skrzydłowi, którzy biegali do kontr. Cieszy lepszy dzień Arkadiusza Moryty. Jeden z niewielu Polaków w składzie poprawił się w porównaniu do pierwszego starcia z Pickiem, był znacznie pewniejszy. Dobre wejście do bramki zaliczył Vladimir Cupara, z przodu pokazał się Marko Mamić. SKA nawet na moment nie zagroziło VIVE.
W przeciwieństwie do pierwszego spotkania, na placu pojawili się nieobecni wcześniej Filip Ivić, Michał Jurecki i Mateusz Jachlewski.
W ostatnim dniu zmagań VIVE zagra z Motorem Zaporoże, z którym poradziło już sobie w finale turnieju Szczypiorno Cup.
PGE VIVE Kielce - SKA Mińsk 40:32 (21:18)
PGE VIVE: Ivić, Cupara - Jachlewski 2, Fernandez 1, Jurecki 2, Kulesz, Mamić 3, Cindrić 7, Lijewski 5, Dujshebaev 5, Moryto 4, Janc 6/1, Karalek 3, Aginagalde 2/1.
ZOBACZ WIDEO Rhein-Neckar Löwen z pierwszym trofeum w sezonie!