Za mistrzami Polski maraton spotkań. W ciągu tygodnia aż siedem razy wychodzili na parkiet. Trzykrotnie w czasie kaliskiego Szczypiorno Cup, podczas sparingu w Erlangen i ponownie trzy razy na turnieju Dniepr Cup w Zaporożu. Do tego doszły podróże - lot do Niemiec i na Ukrainę. Akurat w ostatnim spotkaniu z Motorem skumulowało się zmęczenie z ostatnich dni.
PGE VIVE Kielce przegrało 29:32, popełniając dużo błędów zwłaszcza po przerwie. To był zdecydowanie słabszy występ niż poprzednie w Zaporożu (z Pickiem Szeged i SKA Mińsk).
- Jestem bardzo zadowolony z postawy chłopaków, z ich walki. Zagraliśmy cztery mecze w pięć dni, mieliśmy ciężkie przeloty, a w sumie, w ciągu ostatnich dziesięciu dni wystąpiliśmy w siedmiu spotkaniach. To bardzo dużo. Byliśmy już za bardzo zmęczeni, nie wykorzystaliśmy swoich szans. Wszyscy mieli już tyle w nogach, że nie miałem wyjścia, musiałem trochę zagrać na dwóch kołowych, by dać odpocząć rozgrywającym - wyjaśnia trener Tałant Dujszebajew.
Kielczanom nie pomogły drobne urazy. Z powodu kontuzji dłoni w Polsce został Mariusz Jurkiewicz, a jedyny nominalny środkowy Luka Cindrić także uskarża się jeszcze na kłopoty zdrowotne, choć na parkiecie zupełnie tego nie widać, Chorwat brylował w każdym meczu. Władisław Kulesz, kolejny z pozyskanych, dochodzi do formy po przerwie, wolne musiał też dostać Krzysztof Lijewski.
- Kulesz nie może jeszcze nam pomóc w ataku i gra tylko w obronie. Krzysiek Lijewski ma mały problem z kostką i nie zagrał z Motorem, Cindrić zresztą też nie jest w pełni formy, Jurecki i Jachlewski nie wystąpili w meczu z Szeged, więc ciężar gry tak naprawdę spadł na siedmiu, ośmiu zawodników, którzy świetnie sobie z tym poradzili - wylicza szkoleniowiec.
W poniedziałek szczypiorniści VIVE dotrą do Kielc. Od wtorku skoncentrują się na przygotowaniach do inauguracji Superligi. 31 sierpnia zagrają w Opolu z Gwardią.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Real Madryt rozpoczyna zabawę. Wysokie zwycięstwo Królewskich [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]