Gwardziści wszystkie siły rzucili na rewanż w Pucharze EHF z RK Gorenje Velenje. Zwycięstwo 23:21 okazało się pyrrusowym - w bramce dwoił się i troił Adam Malcher, ale zawiodła skuteczność i pomimo wielu okazji nie udało się odrobić czterech goli straty ze Słowenii.
Opolanom nie mógł pomóc Kamil Mokrzki, który w pierwszej połowie spotkania z Energą MKS-em Kalisz doznał urazu łydki, co nie przeszkodziło mu być najlepszym graczem na placu i trafić do siódemki kolejki. Kontuzja okazała się na tyle poważna, że środkowy nie zagrał w rewanżu, na pewno nie wystąpi też w Mielcu. W Opolu chuchają na zimne, krwiak w mięśniu płaszczkowatym musi się wchłonąć, by zapobiec poważniejszym konsekwencjom. Możliwe, że po przerwie reprezentacyjnej, czyli na początku listopada, Mokrzki będzie zdolny do gry.
Niezależnie od jego nieobecności, Gwardziści nie wyobrażają sobie innego scenariusza niż zwycięstwo w Mielcu. Stal miewała w tym sezonie lepsze i gorsze momenty, ale sytuacja w tabeli nie pozostawia wątpliwości - celem jest wyłącznie utrzymanie. Na razie mielczanie próbują pozbierać się po niepowodzeniu w Gdańsku, gdzie zaczęli od nokautu 7:1, a potem nie wykorzystali swoich szans i przegrali 23:29.
Stal także będzie osłabiona - nie wystąpi środkowy Rudolf Cuzić, do treningów wrócili dopiero Michał Wypych i Łukasz Janyst.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o Lidze Narodów: Nie wiem o co chodzi. Dla mnie to nie są mecze o coś