PGE VIVE lubi Palau Blaugrana. Znów wygra tam, gdzie inni nie potrafią?

6. kolejka Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych stoi pod znakiem hitu: Barcelona podejmie PGE VIVE Kielce, lider grupy A kontra trzecia ekipa w tabeli. - Jedziemy wygrać! - mówią kielczanie. - W tym roku bardzo trudno nas pokonać - odpowiada Aleix Gomez.

Maciej Szarek
Maciej Szarek
piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce WP SportoweFakty / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce
Piąty dzień grudnia 2015 roku. PGE VIVE Kielce wygrywa w Palau Blaugrana z FC Barceloną Lassą 33:31. Pół roku później wygrywa Ligę Mistrzów. Trzy lata później drużyny zmierzą się w tej samej hali ponownie. Kielczanie wciąż są ostatnią drużyną, która zdobyła katalońską twierdzę. Ba! W trakcie 36 miesięcy z Barcelony punkty wywieziono tylko raz. Pod koniec ubiegłego roku remis wyszarpały Lwy z Mannheim. Oprócz Rhein-Neckar Loewen konfrontacji z Dumą Katalonii bez strat nie przeżył nikt.

- Nie widzę podobieństw do tamtej sytuacji - zaznacza jednak Tałant Dujszebajew, trener mistrzów Polski. I dodaje: - To są już dwa różne zespoły, dwa rożne momenty. Wtedy budowaliśmy zespół, który kilka miesięcy później wygrał Ligę Mistrzów. Przez ostatnie dwa lata robiliśmy zmiany, krok po kroku, aż do teraz, ale zespół, który mamy dzisiaj, nie jest chyba jeszcze tak przygotowany, by wygrać znowu Ligę Mistrzów.

Co czyni kataloński teren tak trudnym? Znakomita frekwencja czy fanatyczny doping w Palau Blaugrana to przecież rzecz niespotykana. Może to magia Camp Nou, które znajduje się tuż obok? - A jednak trudno tam grać, Barcelona wygrywa tam prawie każde spotkanie od lat. Jest tam bardzo dobra atmosfera, co daje im dodatkową motywację, chyba po prostu większą niż w meczach wyjazdowych - tłumaczy Daniel Dujshebaev, który spędził sezon w drużynie z miasta Gaudiego.

PGE VIVE łamie jednak wszelkie reguły i w Palau Blaugrana grać lubi. Nawet bardzo. Wystarczy powiedzieć, że ma z Katalończykami na ich parkiecie dodatni bilans! Dwa spotkania, wygrana i remis. W 2010 roku, jeszcze pod wodzą Bogdana Wenty, kielczanie bowiem też wywieźli z Hiszpanii zdobycz. Punkt rzutem na taśmę uratował wówczas Henrik Knudsen (28:28).

Gorzej, jeśli chodzi o zbiorczy bilans starć obu zespołów. W 6 grach trzy razy lepsza okazywała się Barcelona, dwa razy spotkanie nie miało zwycięzcy, raz triumfowało VIVE. W niedzielę mistrzowie Polski liczą na poprawę tej statystyki.

W kieleckim obozie panuje względny optymizm, choć każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak wysoko zawieszona jest poprzeczka. - Będzie niesamowicie trudno, ale zrobimy wszystko, by przywieźć dwa punkty od Kielc - mówi szkoleniowiec VIVE. - Jesteśmy w dobrej formie! Jedziemy do Barcelony walczyć, chcemy wygrać. Na pewno będzie trudno, ale my też mamy swoje cele. Barcelona jest jak każdy inny zespół, też ma swoje słabe strony. Musimy je wykorzystać - przekonuje Blaż Janc.

Wtórują mu koledzy: - W Lidze Mistrzów kto gra na własnym parkiecie, zawsze jest faworytem, ale my o tym nie myślimy. Chcemy po prostu wygrać ten mecz! - mówi Arkadiusz Moryto. Silne strony Barcy? - Obrona i jeszcze raz obrona - powtarzają wszyscy.

Przepis na sukces? - Trzeba grać z nimi na styku, bo w końcówkach zdarza im się pękać. Nie wytrzymują gry na kontakcie i to chyba będzie kluczowe w tym meczu. Mentalność. Jeśli pięć czy dziesięć minut do końca wciąż jest koło remisu, denerwują się - kontynuuje reprezentant Polski.

Najmłodszy z rodu Dujszebajewów dodaje natomiast: - To bardzo dobra drużyna, która działa, jak maszyna. W Barcelonie zrobili świetne transfery, mają super zespół. Myślę, że są jednym z głównych faworytów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów w tym roku. Przede wszystkim mają znakomitą obronę i szybką kontrę, do tego świetnych bramkarzy. To jest ich siłą. Ofensywa nie jest już tak dobra, wszystko kręci się wokół defensywy.

W niedzielę Dani zmierzy się ze swoim bardzo dobrym kolega, Aleixem Gomezem. Są z tego samego rocznika (1997) i razem wygrali mistrzostwo Europy do lat 20. - Dani to świetny kolega. Często robiliśmy wspólnie masę rzeczy - mówi Gomez.

Choć przed tą kolejką to Barcelona liderowała grupie A, miała tyle samo punktów, co VIVE - 8. Stawka jest bardzo wyrównana, a kalendarz nie będzie sprzyjać Blaugranie. Na drodze ma bowiem teraz rywali z miejsc 3. i 2. - PGE VIVE i Vardar Skopje.

- Pracujemy ciężko. VIVE i Vardar to bardzo silne zespoły z wielkimi zawodnikami, ale myślę, że bardzo trudno z nami wygrać w tym roku. Wszystkie spotkania będą pewnie zacięte do ostatnich minut, ale jeśli damy z siebie wszystko, z łatwością wyobrażam nas sobie na szczycie tabeli - przekonuje młody Hiszpan. I dodaje: - Naszą najsilniejszą stroną jest obrona. W ataku gramy szybciej i dzięki temu mamy dobre wyniki.

Z pewnością presja ciążąca na ekipie Barcelony jest spora. W końcu jest to najbardziej utytułowana drużyna w świecie piłki ręcznej (8 razy zdobywali Ligę Mistrzów). Od trzech sezonów sztuka ta im się jednak nie udała. Na ten sezon katalońscy działacze zbudowali potężną kadrę i nikt nie ukrywa, że cel jest tylko jeden. Dani Dujshebaev oddaje filozofię klubu: - Chcą wygrywać wszystko, każdy mecz, zawsze jedną bramką więcej, nawet jak wygrywają już dziesięcioma.

Pierwszy krok to wygranie grupy, w poprzednich latach widzieliśmy już jak duża to przewaga w drodze do Kolonii. W niedzielę Barcelonie o kolejny triumf nie będzie wcale jednak łatwo. To jedna z tych niewielu sytuacji, gdy drużyna, jadąca do Palau Blaugrana, nie "trzęsie portkami" na samą myśl o starciu z gigantem.

Liga Mistrzów, grupa A

FC Barcelona Lassa - PGE VIVE Kielce, 04.11.2018 r., godz. 19.00.

ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]
Czy PGE VIVE pokona Barcelonę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×