21-letni obrotowy, jedyny rodowity kielczanin w składzie PGE VIVE Kielce i już dwukrotny mistrz Polski, pod koniec lutego 2018 roku zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Po przebytym zabiegu rekonstrukcji rozpoczął ośmiomiesięczną rehabilitację. Do treningów wrócił w październiku. Bis szybko nadrabiał zaległości, pracował na pełnych obrotach z zespołem (na razie w obronie), ale jego powrót odkładano w czasie, głównie ze względu na typową po takim urazie różnicę w obciążaniu nóg.
14 listopada zaplanowano ostatnie testy, a po nich konsultację w Bieruniu. Według pierwotnych ustaleń to właśnie wtedy obrotowy miał dostać zielone światło do powrotu. - Normalnie trenuję na pełnym kontakcie z kolegami. Wiadomo jednak, że podczas meczu są inne warunki, ale jeśli otrzymam pozwolenie, to może jeszcze w listopadzie uda się zagrać - wyjaśniał kilka dni temu.
Tałant Dujszebajew obserwował postępy Bisa i uznał, że można powoli wdrażać go w rytm meczowy. - Byłem zaskoczony. Do samego wyjazdu zastanawiałem się, czy na pewno pojadę - przyznał.
W Kaliszu przez 20 minut tworzył kielecką defensywę, ale wykorzystał też okazję i rzucił bramkę. Pomimo ośmiu miesięcy głównie w towarzystwie fizjoterapeutów, Bis nie odstawał od reszty zespołu. - Muszę przyznać, że początkowo czułem się dziwnie na parkiecie, tak "obco". Właściwie jakbym nie grał latami. Trochę minęło zanim złapałem rytm - stwierdził.
Co ważniejsze, jego kolano dobrze zniosło obciążenia: - Absolutnie nie miałem blokady w głowie. W ogóle zdziwiło mnie, że nawet kolano nie spuchło, a to podobno normalne w takiej sytuacji. Przynajmniej usłyszałem o tym jeszcze przed operacją. Nie chciałbym zapeszać, ale na razie wygląda super.
Były reprezentant Polski juniorów i najmłodszy z obrotowych PGE VIVE Kielce przez ostatni dni skupiał się wyłącznie nad pracą w obronie. Na atak przyjdzie czas. - Trener chce mnie powoli wprowadzać, ale nie będziemy robić nic na siłę - podkreślił Bis.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Ważny mecz dla Gwardii. Chrobry nieznacznie gorszy