O awansie do kolejnej rundy Pucharu Challenge Cup zaważyło pierwsze starcie w Szczecinie. SPR Pogoń dość pewnie ograła HIFK Helsinki 33:22. Rewanż wydawał się formalnością, ale dla Finek był czymś więcej. Szczecinianki bardzo długo pracowały na korzystny dla siebie wynik. Ostatecznie skończyło się dość szczęśliwym remisem po 21.
- Nie podchodzimy lekceważąco do przeciwnika. Ale wiedziałyśmy, że rywal nie jest z najwyższej półki. Niemniej, zdawałyśmy sobie sprawę, że musimy podejść do meczu skupione. Spotkanie samo by się nie wygrało. Musiałyśmy zostawić, serce, pot i łzy na parkiecie. Miałyśmy zdobyć awans i to osiągnęłyśmy - krótko skwitowała boiskowe wydarzenia Karolina Kochaniak.
U podopiecznych Nevena Hrupca, które w rewanżowym starciu występowały jako goście, szwankowała skuteczność. Gros piłek trafiało w 18-lenią bramkarkę Roosę Niemi. - Dużo było tych sytuacji. Byłyśmy trochę rozkojarzone. Nie wykorzystywałyśmy stuprocentowych okazji. Potrafiłyśmy je sobie wypracować i w tym momencie pokazywałyśmy, że naprawdę jesteśmy lepsze - dodała rozgrywająca Pogoni.
Jak na koniec przyznała Kochaniak, wynik końcowym rewanżowej konfrontacji mimo wszystko jest zaskoczeniem. - Myślę, że można powiedzieć, że to była niespodzianka. Same się tego nie spodziewałyśmy, że będzie tak trudno. Odczuwamy trochę zmęczenie z pierwszego meczu. Ale z drugiej strony nie powinnyśmy mówić o zmęczeniu, bo jesteśmy dobrze przygotowane do tego sezonu. Mecz dzień po dniu nie powinien sprawiać nam problemów. To był chwilowy słabszy moment.
W środę (14 listopada) granatowo-bordowe rozegrają kolejne ważne zawody. Tym razem podejmą na własnym obiekcie aktualne mistrzynie Polski, MKS Perłę Lublin. Początek meczu o godzinie 18:00.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Mecz Niepodległościowy dla Gwardii Opole