- Do 40. minuty myślałem, że możemy powalczyć nawet o zwycięstwo - stwierdził z uśmiechem rodowity kielczanin Tomasz Mochocki, rozgrywający mielczan. Do tego czasu w Kielcach utrzymywał się remis. To nie był chochlik w relacji na żywo, SPR Stal Mielec rzeczywiście naciskała PGE VIVE. Fakt faktem, mistrzowie Polski byli zdziesiątkowani, ale do tej pory nie stanowiło to dla nich przeszkody, w Superlidze wystarczyło kilkanaście przyzwoitych minut, by odskoczyć na bezpieczny dystans.
Stal w końcu osłabła. Choć po słabszym fragmencie straciła szansę na zwycięstwo, to walczyła do końca o jak najlepszy rezultat. Wynik 35:28 na pewno nie przynosi ujmy. W Kielcach znacznie gorzej wyglądał NMC Górnik Zabrze, wręcz koszmarnie KS Azoty Puławy, czyli potencjalni półfinaliści. Jedynie MMTS Kwidzyn przez pewien czas dotrzymywał VIVE kroku.
Mielczanie zebrali dużo pochlebnych recenzji, zwłaszcza za waleczność. Nie poddali się, pomimo wyniku 11:5 w pierwszej połowie. - Gratulacje dla Stali. Zagrała naprawdę dobry mecz - podkreślił trener VIVE Tałant Dujszebajew. Blaż Janc dodał: - Mielczanie super powalczyli, a my trochę za szybko gubiliśmy piłkę w ataku, oni przez to zdobyli wiele łatwych bramek.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 96. Film o Dariuszu Michalczewskim wejdzie do kin. "Scenariusz jest bardzo mocny"
Stal wychodzi na prostą po październikowych porażkach. Występ sprzed kilku dni z Arką Gdynia zdecydowanie poprawił humory, nie tylko ze względu na zwycięstwo 40:32. W zespole coś drgnęło, zredukowano liczbę błędów, obudzili się rozgrywający. Na fali entuzjazmu, bez presji, Czeczeńcy pojechali do Kielc. W meczach z VIVE emocje bardziej przeszkadzały innym zespołom, sama nazwa rywala paraliżowała przed wyjściem z szatni.
- Nastawienie było takie, by się nie wystraszyć, iść na całość i walczyć w sportowej walce. Nasza gra układała się, jesteśmy zadowoleni z tego, że tak długo udało nam się utrzymać kontakt z PGE VIVE. Już przed meczem byliśmy skazani na niepowodzenie, ale wyciągamy z tego meczu wiele pozytywów - przyznał II trener Stali Tomasz Sondej. Mochocki dorzucił: - Walczyliśmy na tyle, na ile nam starczyło sił, mielibyśmy lepsze humory, gdyby skończyło się pięcioma czy trzema bramkami na minusie, ale i tak jesteśmy zadowoleni z wyniku.
Stal może tylko żałować, że na kolejny mecz będzie musiała czekać do 24 listopada. Zmierzy się wtedy u siebie z konkurentami do utrzymania, Sandra Spa Pogonią Szczecin.