Liga Mistrzów: awans niemal pewny. Jesienny hit dla Orlenu Wisły

Dopiero w końcówce spotkania gracze Orlenu Wisły Płock zapewnili sobie komplet punktów. Nafciarze pokonali Ademar Leon 25:23 i wykonali milowy krok w kierunku wyjścia z grupy D Ligi Mistrzów.

Bartek Choinkowski
Bartek Choinkowski
zawodnik Orlenu Wisły Płock Dan Racorea (z lewej) i Ivan Mosic (z prawej) z Abanca Ademar Leon PAP / Piotr Augustyniak / Na zdjęciu: zawodnik Orlenu Wisły Płock Dan Racorea (z lewej) i Ivan Mosic (z prawej) z Abanca Ademar Leon
Przed meczem było wiadomo, że zwycięstwo w znacznym stopniu przybliży gospodarzy do upragnionych baraży. Cel przed Nafciarzami był zatem wyjątkowo jasny - ani przez chwilę nie pozwolić, żeby wicemistrzowie Hiszpanii poczuli krew i szansę na 2 punkty.

Ciężar wyniku

Tak jak dla płocczan, tak i dla Ademar sobotnie spotkanie było kluczowe, co widać było od pierwszych minut. Bez zawrotnego tempa, Hiszpanie długo rozgrywali swoje akcje. Na nic to się zdało, bowiem przez długi czas nie mogli znaleźć sposobu na rozszczelnienie defensywy Wisły. Jeżeli już im się taka rzecz udała, to na ich drodze stał Adam Morawski.

Gorzej jednak, że podobne trudności mieli Nafciarze. Po raz kolejny już, niechlubny tytuł "lidera" niewykorzystanych sytuacji zdobył Nemanja Obradović. Na całe szczęście pomyłek Serba nie wykorzystywali Hiszpanie, którzy sami popełniali błędy w ataku. Bramkowy impas przełamał dopiero Jose Guilherme de Toledo.

Prawdziwym bohaterem pierwszych minut był jednak Morawski. Loczek raz za razem zatrzymywał rzuty graczy z Leon. To w dużej mierze dzięki jego interwencjom płocczanie wyszli na prowadzenie 5:4, a na szczególne wyróżnienie zasługują dwie parady 24-letniego golkipera z 14. minuty. Do dwóch trafień mógł powiększyć przewagę Renato Sulić, ale doświadczony Chorwat nie trafił na pustą bramkę.

Przestoje bolączką Wisły

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i Nafciarzy dwukrotnie skarcił Federico Vieyra. Chwilę później efektowne trafienie zaliczył Juan Jose Fernandez. Po drugiej stronie boiska na raty (bo w dwóch akcjach) Dino Slavicia pokonał Nacho Moya. I gdy wszystko wracało do normy, wykluczenie za błąd zmiany otrzymał Igor Źabić...

Stało się to, czego wszyscy się obawiali - Wisła stanęła i nie za bardzo wiedziała jak ruszyć. Wicemistrzowie Polski co i rusz odbijali się od obrony przyjezdnych jak od ściany i tylko nieporadności Ademar mogą dziękować, że na 5 minut przed przerwą przegrywali zaledwie jedną bramką.

Zastój niebiesko-biało-niebieskich przerwał w 27. minucie Sulić, doprowadzając do remisu. Szkoda, ze płocki obrotowy w następnej akcji, w pojedynku oko w oko ze Slaviciem, trafił wprost w bramkarza. W odpowiedzi tuż przed syreną bramkę ze skrzydła zdobył Mario Lopez i to goście prowadzili do przerwy 10:9.

Skuteczność do poprawy

Za co pochwalić Wisłę w pierwszej połowie? Na pewno za postawę w obronie, bo płocczanie całe 30 minut prezentowali się naprawdę w dobrze w defensywie. Gdyby chociaż w połowę tego dołożyli w ataku, wynik byłby zupełnie inny.

Skuteczność była prawdziwą bolączką podopiecznych Xaviera Sabate również na początku drugiej odsłony spotkania. Ziga Mlakar, Igor Źabić ani Dan-Emil Racotea - żaden z nich nie potrafił znaleźć drogi do bramki Ademar. Gospodarze po raz kolejny mieli więcej farta niż umiejętności, bowiem podobnie słabo prezentowali się goście. Z tą różnicą, że drużyna Rafaela Guijosy prowadziła dwiema bramkami.

W rolę egzekutora ekipy z Mazowsza wcielił się Patrik Ligetvari. Wypożyczony z Telekom Veszprem lewy rozgrywający co chwila raził swoimi rzutami. Popisy strzeleckie Węgra zatrzymał dopiero w 42. minucie niezmordowany Morawski.

Na niewiele się to jednak zdało. Kolejna pomyłka de Toledo, kolejne trafienie Hiszpanów i na tablicy wyników +3 dla gości.

Ostatni dzwonek

Pomoc dla Wisły przyszła z dość niespodziewanej strony. W 47. minucie, za brutalny atak na szyję Brazylijczyka, czerwoną kartkę ujrzał jeden z najskuteczniejszych na boisku, Frederico Vieyra. Przed Nafciarzami otworzyła się zatem szansa na zwycięstwo.

Na 10 minut przed końcem remis, 19:19. Rozpoczęły się prawdziwe emocje, ożyły trybuny Orlen Areny.

I to było to! Niesieni dopingiem Nafciarze spięli się, dogonili swoich rywali a następnie wyszli na długo oczekiwane prowadzenie! 5 minut do końca i trzy bramki przewagi Wisły - gospodarze w najważniejszym momencie potrafili wrzucić kolejny bieg i przy wsparciu swoich kibiców zaczęli grać na poziomie, jakiego po nich oczekiwano.

Na 90 sekund przed końcem zrobiło się wyjątkowo gorąco. Ademar doszło na jedną bramkę. Na szczęście na posterunku był Adam Borbely , a akcję po drugiej stronie parkietu skutecznie wykończył de Toledo.

Brazylijczyk chwilę później przypieczętował zwycięstwo Wisły. Nafciarze pokonali Ademar Leon 25:23 i wykonali ogromny krok w kierunku dalszej gry w LM, wracając na fotel lidera grupy D.

Liga Mistrzów, grupa D, 9. kolejka

Orlen Wisła Płock - Abanca Ademar Leon 25:23 (9:10)

Orlen Wisła: Borbely, Morawski, Wichary - Daszek 5 (3 k), Krajewski 1, Racotea 4, Moya 3, Zdrahala, Obradović, Piechowski, Tarabochia, Źabić 2, Mihić 2, de Toledo 7, Sulić 1, Mlakar
Karne:
3/3
Kary:
 8 min. (Sulić 4 min., Źabić, Racotea - po 2 min.) 

Ademar: Biosca, Slavic - Lopez 6 (2 k), Simonet 1, Garcia, Carou, R. Perez Arce, Vieyra 5, Ligetvari 4, Alonso, Sanchez 2, Fernandez 1, Marques 2, G. Perez Arce, Mosic 2, Pesic 
Karne:
2/2
Kary:
6 min. (Mosić - 4 min., Simonet 2 min.)
Czerwona kartka: Frederico Vieyra (47 min., za faul na de Toledo)

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Derby Trójmiasta dla Wybrzeża. Arka nie dała rady
Kto był najlepszym zawodnikiem meczu Orlenu Wisły z Ademar?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×