Mistrzostwa Europy 2018 rozpoczęły się dla Polek bardzo źle. Na inaugurację nasze reprezentantki, w słabym stylu, przegrały z Serbią 26:33. W drugim meczu poprawy nie było i zawodniczki poniosły drugą porażkę, tym razem z Danią 21:28.
Grę Polek skrytykował Wojciech Grzyb, były piłkarz Ruchu Chorzów, który prywatnie jest mężem reprezentantki Kingi Grzyb. Lewoskrzydłowa, podobnie jak koleżanki, nie zaprezentowała się z dobrej strony. - Bardzo nieciekawie to wygląda. Dziś gramy bez skrzydłowych i bez rozgrywających. Wolno, przewidywalnie i bez żadnego pomysłu - napisał Grzyb po pierwszej połowie meczu.
Bardzo nieciekawie to wygląda. Dziś gramy bez skrzydłowych i bez rozgrywających. Wolno, przewidywalnie i bez żadnego pomysłu. Ale wynik do przerwy i tak nie jest najgorszy #POLDEN #EHFEuro2018
— Wojciech Grzyb (@WojtekGrzyb) 2 grudnia 2018
W odpowiedzi zasugerowano, aby Grzyb nie krytykował małżonki, ale jak sam były piłkarz Ruchu Chorzów zaznaczył: "To konstruktywna krytyka. Niestety nie było za co chwalić w pierwszej połowie".
44-latek uważa, że żeńska piłka ręczna, podobnie jak męska, zanotuje "zjazd" i powrócimy do czasów sprzed selekcjonera Kima Rasmussena, który kadrę seniorską Polek prowadził w latach 2010-2016.
Przykro mi to pisać ale niestety, po ostatnim dużym „zjeździe” męskiej reprezentacji w handballu to samo czeka reprezentację kobiet. Wracamy do punktu sprzed zatrudnienia Kima Rasmussena.
— Wojciech Grzyb (@WojtekGrzyb) 2 grudnia 2018
W ostatnim grupowym meczu Polki zmierzą się z reprezentacją Szwecji. Spotkanie rozpocznie się we wtorek, o godz. 18:00.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Derby Trójmiasta dla Wybrzeża. Arka nie dała rady