Niełatwo pozbierać się po takim zawodzie jak wyraźna porażka z Serbkami 26:33. Niedawne sukcesy w sparingach, m.in. z Dunkami, odeszły w niepamięć. W głowie został obraz fatalnych 20 minut, które pogrążyły nasz zespół.
Trener Leszek Krowicki odpowiadał na zarzuty o nadmierne eksploatowanie pierwszej siódemki i słabiutką postawę w ataku, zawodniczki musiały wykrzesać z siebie pokłady energii i umiejętności. Niestety, udawało się tylko okazjonalnie. Było nawet gorzej niż na inaugurację albo to kwestia siły rywalek.
Podcięte skrzydła
Koleżanki próbowała poderwała Adrianna Płaczek. Nie powtórzył się bezbarwny występ z Serbkami, na początku skuteczność czołowej bramkarki ligi francuskiej dochodziła do 50 proc. Karolina Kudłacz-Gloc i Monika Kobylińska urozmaicały rozegranie, atak nie szwankował tak jak na inaugurację. Nie sam wynik 6:4, a gra dawała powód do optymizmu.
Stare grzechy wróciły bardzo szybko, i to ze zdwojoną siłą. Wymuszone akcje i przede wszystkim mnóstwo przegranych pojedynków z Sandrą Toft. Bramkarka nie musiała wiele robić, skrzydłowe obijały ją z wymarzonych pozycji, rzucały czytelnie albo niecelnie. Bilans z narożników - 2/7 - był tragiczny. Stąd dziewięć minut przestoju i rosnący dystans.
Nasze szczypiornistki traciły dystans nawet w przewadze liczebnej. Dunki obnażały bierność w obronie, a aktywniejsze wyjście skończyło się brutalnym faulem Karoliny Kochaniak na Anne Mette Hansen i czerwoną kartką po obejrzeniu zajścia na nagraniu.
O dziwo, mizerny kwadrans z zaledwie jedną bramką na koncie nie zamknął drogi do zwycięstwa, bo Dunki też nie zachwycały. Po polskiej stronie brakowało jednak armat, nie można było opierać się wyłącznie na Kudłacz-Gloc i Kobylińskiej. Kogoś takiego jak Kristina Jorgensen, ostrzeliwującą Płaczek z daleka.
Egzekucja
Drugi raz się nie upiekło. Męczarnie w ataku w końcu zemściły się. Polki zrobiły z Toft bohaterkę. Wystarczyło, że rywalka stała w bramce, a większość piłek była w jej zasięgu. 16 obron na 33 rzuty - przy tak przeraźliwie niskiej skuteczności nie da się wygrać na żadnym poziomie, a co dopiero w mistrzostwach Europy.
Ogrom nieudanych akcji aż bił po oczach. Bezlik strat, kolejne przejrzyste wybory i multum pudeł. Nie mogło skończyć się inaczej niż wysokim prowadzeniem Dunek, momentami dochodzącym do 10 bramek.
Jedna dobra akcja i kolejne błędy. Właściwie brak bramek po szybkich wznowieniach i kontrach. Bezradność, potęgowana przez pojawiający się kryzys fizyczny. Kosmiczna liczba niewykorzystanych okazji. Przestały pomagać bramkarki, piłka co rusz wpadała do siatki. Ostatnie minuty były jedynie okazją do ciułania goli, które mogą jeszcze mieć znaczenie w ME 2018.
Iskierka nadziei
Polkom pozostaje czekać na mecz Serbek ze Szwedkami. Zwycięstwo tych pierwszych oznacza, że w trzecim spotkaniu Biało-Czerwone zagrają o awans. Sukces Skandynawek może zamknąć drogę do awansu z grupy. To o tyle istotne, że udział w kolejnej rundzie zapewni lepsze rozstawienie w grze o MŚ 2019.
ME 2018, grupa D (2. kolejka):
Polska: Gawlik (1/5 - 20 proc.), Płaczek (8/31 - 26 proc.) - Achruk, Drabik 3, Grzyb 2, Janiszewska, Kobylińska 7/4, Kudłacz-Gloc 4/3, Matuszczyk 1, Rosiak 2, Sobiech, Kochaniak, Wołoszyk, Zych 1, Łabuda 1
Karne: 7/9
Kary: 2 min. (Sobiech)
Czerwona kartka: Kochaniak (za faul)
Dania: Toft (16/33 - 48 proc.), Reinhardt (3/7 - 43 proc.) - Pedersen, Iversen 2, Hansen 3, Woeller 4, Heindahl 1, Grigel, Offendal, Nielsen 4, Tranborg 1, Hylleberg 1, Jorgensen 5, Jensen 5, Dornoville de la Cour 2, Hojlund
Karne: 0/1
Kary: 12 min. (Nielsen, Hansen - po 4 min., Heindahl, Jorgensen - po 2 min.)
Sędziowie: Peter Horvath, Balasz Marton (Węgry)
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Serbia | 3 | 2 | 0 | 1 | 84:73 | 4 |
2 | Szwecja | 3 | 2 | 0 | 1 | 74:73 | 4 |
3 | Dania | 3 | 2 | 0 | 1 | 83:80 | 4 |
4 | Polska | 3 | 0 | 0 | 3 | 69:84 | 0 |
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Derby Trójmiasta dla Wybrzeża. Arka nie dała rady
trener : "gramy Veszprem...."
zawodniczka : " a co to jest ? "
Ludzie o co tu chodzi ????
Dodatkowo taka ilo Czytaj całość