Jak przypudrować przeciętną rundę, czyli Orlen Wisła Płock w Lidze Mistrzów

WP SportoweFakty / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Dan-Emil Racotea w meczu z Ademar Leon
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Dan-Emil Racotea w meczu z Ademar Leon

Dwie poważne wpadki, seria przeciętnych występów i wymęczony awans z grupy. Orlen Wisła Płock zrealizowała cel w Lidze Mistrzów, ale styl pozostawia dużo do życzenia.

Nafciarze stracili miejsce w elicie i musieli przebijać się do niej ze słabszej grupy Ligi Mistrzów. Los okazał się łaskawy, przeciwnicy do potęg nie należeli. Orlen Wisła sama rzucała sobie kłody pod nogi i ze ścieżki do awansu wyjechała na bardzo wyboistą trasę. Im bliżej końca fazy grupowej, tym bardziej przypominała drogę przez mękę.

Wicemistrzowie Polski obronili awans, choć bardziej wypada napisać, że udało się uratować miejsce w czołowej dwójce. Równie dobrze mogli zakończyć sezon w Europie.

W poszukiwaniu straconego stylu

Tak naprawdę tylko domowe mecze z Wacker Thun i Riihimaeki Cocks przebiegały zgodnie z planem. Nikt nie oczekiwał od Wisły pogromów na wyjeździe, ale niektóre występy położyły się cieniem na resztę sezonu. Chodzi o klęskę w Bukareszcie z Dinamem, gdzie płocczan dopadła zupełnie niewyjaśniona niemoc w ataku i bierność w obronie. Jakoś udało się zatuszować wpadkę, Wisła wygrała w rewanżu, po przebojach pokonała Ademar Leon, Elverum i Wacker. I kolejny krach, a raczej haniebna i absurdalna porażka w Finlandii z Riihimaeki Cocks. W niewyjaśniony sposób roztrwoniła ogromną przewagę i przegrała po golu w ostatniej sekundzie. Do zwycięstwa w grupie wystarczył remis z ambitnymi debiutantami, acz wciąż nowicjuszami... Ten mecz może odbić się jeszcze czkawką.

- Po wynikach można pomyśleć, że wszystko w porządku, ale tak dobrze przecież nie było. Sam zastanawiam się, czy awans nie jest rezultatem ponad stan. Niby plan został wykonany, ale czy rzeczywiście jest tak kolorowo? Wyniki zapudrowały rzeczywistość - uważa Michał Świrkula, były bramkarz Zagłębia Lubin, obecnie komentator piłki ręcznej w Eleven Sports.

Najczęściej powtarzany zarzut to brak stylu i wyrazistości w grze. Przynajmniej dwie wygrane zawdzięczają bramkarzom, Adamowi Morawskiemu i Adamowi Borbelyowi. Siła ognia była niewielka, Dan-Emil Racotea czy zwłaszcza Nemanja Obradović nie zagrażali z daleka, bardzo przeciętną, by nie napisać słabą rundę zagrał Marko Tarabochia. Wisłę ratował czasem ściągnięty awaryjnie Ignacio Moya, ale Hiszpan bazuje na innych walorach niż rzut z dystansu, pod tym względem nie wyróżniał się nawet w Superlidze. Zaufania trenera Xaviera Sabate nie zdobył Ondrej Zdrahala, król strzelców ME 2018.

- Sabate szukał, drążył, zmieniał nazwiska, mówił o płynności i obronie. Stylu jednak nie udało się wypracować. Można jakoś przetrwać bazując na bramkarzach, obronie i kontrach, ale na dłuższą metę to nie wystarczy. Brakowało rzutu z daleka, koncentrowali się głównie na wejściach jak najbliżej bramki. Wisła ma całkiem dobrych zawodników, ale nie pokazali tego, co potrafią. Jakby nie było między nimi chemii, przynajmniej tak to wyglądało z zewnątrz. Racotea przecież umie odpalić z daleka, ale nie mógł liczyć na duże zaufanie. To samo Zdrahala. Trudno oprzeć się wrażeniu, że bali się podjąć ryzyko, bo za prosty błąd siadali na ławce - zauważa Świrkula.

- Nafciarze mieli parę przebłysków, ale ogólne pozostawili średnie wrażenie. Nie wiadomo do końca, która Wisła jest prawdziwa. Mamy przymglony obraz - podsumowuje rundę były bramkarz.

Sądny luty

Wiśle sprzyjał los. Rywale nie wykorzystali tak poważnych wtop, wybili się nawzajem w bezpośrednich potyczkach. W grupie C z udziałem Bjerringbro-Silkeborg, Sportingu CP Lizbona i Tatranu Preszów o awans byłoby chyba trudniej.

W lutym Wisła przejdzie jak dotąd najpoważniejszą weryfikację i okaże się przy okazji, czy drugi zestaw rzeczywiście był silniejszy. O wejście do najlepszej szesnastki Europy będzie bić się z duńskim Bjerringbro, starymi znajomymi sprzed dwóch lat. Wówczas skończyło się zwycięstwem u siebie i porażką na wyjeździe.

- W Płocku mówią nawet, że nie lubią grać z Duńczykami i to rzeczywiście spore wyzwanie. Dużo zależy od strat po styczniowych MŚ 2019, kontuzje mogą wpłynąć na losy dwumeczu. Tyczy się to zresztą wszystkich drużyn w Europie - mówi Świrkula.

Strata zwycięstwa w grupie i drugie miejsce oznacza, że Wisła pojedzie na rewanż w Danii. Na własne życzenie Nafciarze wytrącili sobie z ręki duży atut. Remis z Cocks gwarantował pierwszą lokatę. - Rewanż na wyjeździe może zniweczyć wszystko. Dobrze, by awansowali, ale z drugiej strony może porażka obudzi osoby odpowiedzialne za piłkę ręczną w Płocku. W tym miejscu jest znacznie większy potencjał - uważa Świrkula.

ZOBACZ WIDEO: Przeciętne derby Turynu. Kuriozalny karny zdecydował o zwycięstwie Juventusu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: