Były selekcjoner reprezentacji szczypiornistek Jerzy Ciepliński zajmie się monitorowaniem programu, który ma naprawić system szkolenia w Polsce. Trener chwalił inicjatywę, wspartą finansowo przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, ale dostrzegał luki w jej funkcjonowaniu. W wywiadach wielokrotnie punktował błędy, był jednym z najbardziej zajadłych krytyków związku i domagał się gruntownych zmian. Od stycznia 2019 roku na jego barki spadnie reorganizacja szkolenia młodzieży od VI klasy szkoły podstawowej do końca gimnazjum.
Marcin Górczyński, WP SportoweFakty: Widząc informację o nowym stanowisku, nie ukrywałem zaskoczenia. Do tej pory wyliczał pan błędy w programie, ale nie zapowiadało się na tak daleko idące zmiany. Efekt medialnej presji czy związek wcześniej planował utworzyć nową funkcję?
Jerzy Ciepliński, koordynator krajowy OSPR: Myślę, że rozgłos medialny miał duże znaczenie, przecież wiele razy mówiłem o niedociągnięciach w szkoleniu. Związek w końcu zwrócił uwagę na moje słowa. Skoro tak często krytykował i wyliczał błędy, to trzeba dać mu pewien zakres pracy, by mógł się wykazać. Mam dokonać zmian na podstawowym etapie przygotowania młodzieży do uprawiania piłki ręcznej.
Na czym będzie polegała pana funkcja?
Ułożyłem sobie w głowie pewien plan działania. Przede wszystkim trzeba przeanalizować, jak wygląda szkolenie w Polsce. W tak dużym programie jest wiele pozytywnych aspektów, dobrych posunięć. Niestety, pojawiły się "czarne plamy", które trzeba będzie zlokalizować i zniwelować.
Przez "czarne plamy" rozumiemy miejsca, których praca nie daje efektów?
Dokładnie. Jakiekolwiek decyzje trzeba jednak poprzedzić dokładną obserwacją danych miejsc. Dopiero potem możemy rozstać się z osobami, niegwarantującymi powodzenia. Drugi punkt to ukształtowanie nowego kierunku. W obecnej piłce ręcznej widać zmiany, trzeba szukać dzieci predysponowanych do współczesnych wymagań. Chodzi o odpowiednio skoordynowaną młodzież z potencjałem fizycznym i motorycznym. Do tego cel nadrzędny - zachęcenie do uprawiania sportu. To jedno z głównych celów ZPRP, ale myślę, że pod tym względem też trzeba wprowadzić poprawki.
Zajmie się pan trenerami niższych szczebli? Wiele mówi się o niedocenianiu szkoleniowców młodzieży, ich niskich płacach.
To nieprawda. Myślę, że są odpowiednio zabezpieczeni finansowo. Na podstawowym etapie powinno wystarczyć. Bardziej zastanawiam się, jak dodatkowo zmotywować trenerów, by wyłowiony przez nich talent został odpowiednio przygotowany do dalszych etapów, przykładowo do nauki w Szkole Mistrzostwa Sportowego.
A zmniejszenie liczby koordynatorów? Słyszałem, że pochłaniają olbrzymie środki.
Ten program wymaga tak dużej liczby osób, mamy ponad 200 grup. Objęcie kontrolą koordynatorów jest potrzebne, musimy dotrzeć do wszystkich i skontrolować działania. To da nam większe rozeznanie.
Nowa funkcja oznacza, że coś drgnęło w związku? Wiele razy mówił pan, że ZPRP odrzucał wszelkie propozycje.
Zmiany zaczęły się już jakiś czas temu. Ogłoszono konkurs na dyrektora sportowego, wybrano nowych trenerów kadr młodzieżowych, teraz utworzono stanowisko koordynatora OSPR. Postaram się przygotować kolejne postulaty. Powinniśmy też rozważyć, jak działają kolejne etapy szkolenia.
Ma pan na myśli Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku i Kielcach?
Dokładnie. Myślę, że warto przyjrzeć się im i nanieść poprawki, by były bardziej efektywne. Oceńmy po prostu, czy spełniają swoje zadanie. Wyników na poziomie międzynarodowym przecież nie ma. Poza tym kwestia kształcenia trenerów. Prosty przykład - bardzo często spotykam się z opiniami, że nie można zwolnić danej osoby, bo nie ma odpowiedniego kandydata na następcę. To wiele mówi o poziomie przygotowania do pracy. Mamy jeszcze Akademie Wychowania Fizycznego, które powinny dostarczać nowe koncepcje naukowe. Wracając do wprowadzonych modyfikacji, w pewnym momencie związek zorientował się, że powierzył ważne zadania nieodpowiednim osobom i musiał interweniować.
Chodzi m.in. o szkoleniowców kadr juniorskich?
Nie do końca. Nawet bardzo dobry trener nie jest w stanie wiele zrobić ze źle przygotowanym materiałem. Bogdan Kowalczyk zjadł zęby na piłce ręcznej, na kilka miesięcy przejął młodzieżówkę, a przegrał ME z kretesem. Jeśli na każdym z etatów nie będzie odpowiedniego przygotowania, to o wynikach nie ma mowy. Czasem zdarzy się jakiś wyjątek, doskonała generacja jak w przypadku zespołu Bogdana Wenty, ale system jest generalnie niewydolny. Dlatego będę bronił każdego trenera, który przy tym niedoskonałym systemie obejmuje kadrę i musi jakoś poskładać zespół.
ZOBACZ WIDEO: "Piłka z góry". Koszmar Wisły. "Zainwestować może tylko ktoś, kto nie zna całej prawdy"