W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Mateusz Kornecki (NMC Górnik Zabrze)
Statystycznie najwięcej piłek odbił Adam Malcher, ale zdarzały mu się słabsze występy. Znakomite statystyki wypracował Martin Galia, który zagrał jednak tylko w sześciu spotkaniach. Najdłużej wysoką formę utrzymywał kolega Czecha z szatni, Mateusz Kornecki.
Reprezentant Polski zaczął przeciętnie, po kilku kolejkach było znacznie lepiej. Jego parady w meczach z Orlenem Wisłą Płock i Azotami Puławy pomogły Górnikowi odnieść bardzo cenne zwycięstwa, dające pozycję wicelidera na półmetku fazy zasadniczej. Kornecki zgarnął nagrodę dla najlepszego zawodnika października, w listopadzie aż tak się nie wyróżniał, za to grudzień znowu należał do niego. Półrocze skończył z 86 obronami (prawie 31 proc. skuteczności), choć trzeba też pamiętać, że trener Trtik po równo rozdzielał czas między swoimi bramkarzami.
Lewoskrzydłowy: Piotr Swat (Piotrkowianin Piotrków Trybunalski)
Na wybuch nigdy nie jest za późno. Kapitalna końcówka rundy 32-latka. Swat, tak jak cały Piotrkowianin, przyzwyczaił, że raz na jakiś czas odpali fajerwerki, kilka miesięcy temu wygrał głosowanie na zawodnika miesiąca. Tak regularny nie był jednak od dawna. W czterech zwycięskich meczach Piotrkowianina rzucił 28 goli. Przeciwko Azotom trafił aż 10 razy, przy 100 proc. skuteczności. Zresztą Swat z reguły rzadko się myli, na jego koncie 52 bramki w 65 próbach. 80 proc. skuteczności to jeden z najlepszych wyników wśród regularnie występujących graczy. Piotrkowianin - ze Swatem w siódemce - przebojem wdarł się do czołowej ósemki.
Lewy rozgrywający: Antoni Łangowski (KPR Gwardia Opole)
W Polsce zapanował deficyt wśród lewych rozgrywających. Kontuzję kolana leczy Tomasz Gębala, Michał Jurecki pauzował przez dwa miesiące, nie zachwycali cudzoziemcy. Na tle reszty Superligi zdecydowanie wyróżniał się Łangowski. Obudził się po przeciętnym starcie i stał się głównym bombardierem Gwardii. Wiele razy zbliżał się do dwucyfrowego wyniku, uzbierał łącznie 56 bramek, miał sporo asyst. Odkąd 28-latek wszedł na wyższe obroty, Gwardia wygrywała mecz za meczem. Kadrowiczowi nie przeszkodził nawet uraz nadgarstka. 3/4 jesieni zaciskał zęby i wychodził na parkiet, odpuścić jedynie ostatnie spotkanie w Kielcach.
Środkowy rozgrywający: Bartosz Kowalczyk (SPR Stal Mielec)
Wypożyczenie z Azotów do Stali to chyba najlepsze, co mogło mu się aktualnie przydarzyć. W Puławach zazwyczaj wygrzewał ławę. W Mielcu nie może narzekać na brak okazji do gry, występuje nieraz "od dechy do dechy". Potwierdził olbrzymi potencjał i Azoty mogą zacierać ręce, bo za pół roku dostaną środkowego gotowego do gry. 71 goli w 110 spotkaniach i istotny wpływ na funkcjonowanie mieleckiej siódemki, od jego postawy zależy utrzymanie Stali. Kowalczyk w końcu doczekał się powołania do kadry seniorów, lada dzień powinien w niej zadebiutować.
Prawy rozgrywający: Alex Dujshebaev (PGE VIVE Kielce)
Bodaj najlepszy zawodnik jesieni w Superlidze. Gdy wchodził, właściwie za każdym razem robił różnicę. Po kontuzji Luki Cindricia kapitalnie radził sobie na środku, na prawej stronie nie do zatrzymania. Był oszczędzany jak wielu zawodników VIVE, więc zagrał raptem w 10 spotkaniach, ale na jego koncie 28 bramek i ponad 50 asyst. Dla Hiszpana polskie parkiety nie są wyzwaniem, prawdziwe możliwości pokazuje w Lidze Mistrzów. Kilka dni temu kibice i dziennikarze ze świata wybrali go najlepszym prawym rozgrywającym 2018 roku.
Prawoskrzydłowy: Arkadiusz Moryto (PGE VIVE Kielce)
Nie mogło być inaczej, reprezentant Polski to najskuteczniejszy gracz Superligi. Po kilku tygodniach odnalazł się w nowym środowisku, wyszedł z cienia Blaża Janca, skorzystał z jego nieobecności i wykręcał niesamowite statystyki. W Piotrkowie Tryb. po prostu biegał do przodu i dokładał bramki, w sumie uzbierał ich aż 17, co jest rekordem Superligi. Rzucił 87 goli i jest głównym kandydatem do korony króla strzelców. Już drugiej z rzędu, kilka miesięcy temu wywalczył tytuł w barwach Zagłębia Lubin.
Obrotowy: Paweł Salacz (Energa Wybrzeże Gdańsk)
Objawienie rundy. Trzy razy w siódemce kolejki, 53 bramki, 82 proc. skuteczności. Potężnie zbudowany Salacz (207 cm) uporał się z kontuzjami, dostał kredyt zaufania i sprawdził się jako następca Łukasza Rogulskiego, po trzech latach w Superlidze zaczął regularnie grać. Z każdym występem nabierał pewności i zasłużył na powołanie do reprezentacji. Trener Przybeckiego widzi w nim olbrzymi potencjał. Warunki fizyczne ma fantastyczne, może rozbijać najtwardsze obrony. Nie tylko w Polsce.