Byli zawodnicy KPR-u Legionowo walczą o swoje wypłaty. Klub jest im winny sporo pieniędzy

WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK / Na zdjęciu: Tomislav Stojković
WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK / Na zdjęciu: Tomislav Stojković

KPR Legionowo wciąż nie pokrył zobowiązań z czasów występów w Superlidze. Byli zawodnicy twierdzą, że były prezes Grzegorz Choromański nie wypłacił należnych pieniędzy. Niedawny sternik klubu odpowiada, że nie jest ich dłużnikiem.

W styczniu z redakcją WP SportoweFakty skontaktował się Tomislav Stojković. Serb występował w KPR-ze Legionowo przez dwa sezony, latem 2017 roku przeniósł się do Izraela. Od tego czasu, pomimo ugody z prezesem Grzegorzem Choromańskim, nie otrzymał swoich pieniędzy.

- Zrezygnowaliśmy z części wypłat, liczyliśmy, że dostaniemy chociaż resztę. Nie otrzymaliśmy ich, a w styczniu 2019 roku prezes odszedł z klubu. W rozmowie z moim prawnikiem stwierdził, że nie musi nam płacić, bo nie dostał pieniędzy gwarantowanych z Superligi. Czuję się oszukany, rok graliśmy za darmo - wyjaśnił były bramkarz KPR-u.

ZOBACZ TEŻ: Wisła zainteresowana graczem VIVE


Sprawa dotyczy sezonu 2016/17. Klub z Mazowsza - zgodnie z wymogiem Superligi - przechodził transformację ze stowarzyszenia w spółkę akcyjną. Długi pochodzą właśnie z okresu funkcjonowania stowarzyszenia - by otrzymać licencję na występy w polskiej elicie, szczypiorniści zawarli porozumienie z Grzegorzem Choromańskim, w którym nowy prezes zobowiązał się do spłaty zobowiązań poprzedniego podmiotu.

- Mamy to na piśmie, a dostaliśmy tylko 1/4 należnych pieniędzy. Zaległości sięgały ponad czterech miesięcy - dodał Tomasz Mochocki. Sprawa dotyczy kilku byłych i obecnych piłkarzy ręcznych KPR-u.

Niepokój graczy wzbudziło niedawne przekształcenie klubu ze spółki akcyjnej w spółkę z.o.o. Nowym prezesem został Artur Niesłuchowski. - Założyliśmy spółkę, która nabyła prawa do drużyny KPR Legionowo i naszym głównym zadaniem jest zachowanie ciągłości funkcjonowania klubu. Jako nowy podmiot nie odpowiadamy za zobowiązania, które powstały w przeszłości, związane z działalnością - najpierw stowarzyszenia, a następnie spółki akcyjnej - skomentował Niesłuchowski.

- Obawiamy się, że zostaliśmy na lodzie - przyznał Stojković. - Wstępnie pytałem prawników, czy nowa spółka przejęła długi. Prawdopodobnie tak się nie stało i nie wiemy, czy jest szansa odzyskać pieniądze - dorzucił Mochocki.

O komentarz poprosiliśmy Grzegorza Choromańskiego, który z końcem stycznia odszedł z klubu.

Pierwotnie, z przyczyn zdrowotnych, zamierzałem złożyć rezygnację z funkcji prezesa zarządu klubu z końcem poprzedniego sezonu rozgrywkowego, to jest w czerwcu 2018 roku. Zostałem jednak poproszony o jego wprowadzenie w kolejny sezon. Ze względu na determinację zawodników wyraziłem na to zgodę, odsuwając moją decyzję o rezygnacji jeszcze o kilka miesięcy. 19 grudnia akcjonariat klubu rozwiązał spółkę i otworzył proces jej likwidacji. Zgodnie z wcześniej prowadzonymi rozmowami, w tym samym dniu został założony przez osoby zainteresowane nowy podmiot w formie spółki z ograniczona odpowiedzialnością, z którym, za zgodą akcjonariuszy, podpisałem umowę o przeniesieniu praw do zawodników na występy w I lidze. Spółka akcyjna generuje znacznie wyższe koszty, co z uwagi na niekomercyjny charakter klubu ma niebagatelne znaczenie.
Poza tym decyzja o utworzeniu nowego podmiotu była zgodna z wolą osób, które zdecydowały się poprowadzić klub w kolejnym okresie. Zaległości, o których mówią zawodnicy, prawdopodobnie pochodzą z okresu, w którym ich umowy były zawierane z klubem działającym w formie stowarzyszenia, czyli przed marcem 2017 roku. Warunkiem uzyskania licencji na grę KPR Legionowo S.A. w lidze zawodowej w sezonie 2017/2018 było odniesienie się do roszczeń zawodników z poprzedniego okresu. W imieniu spółki akcyjnej zawarłem z zawodnikami porozumienia określające stan tych zaległości. Biorąc pod uwagę zapewnienia Superligi o wysokości wynagrodzenia przysługującego z tytułu sprzedaży praw marketingowych i medialnych (była to kwota 280.000 zł), jak również planowane dotacje z Urzędu Miasta Legionowo oraz od innych donatorów, przygotowałem prognozę finansową, w tym budżet, rachunek zysków i strat oraz przepływy finansowe. W ramach tej prognozy przewidziane były wypłaty dla zawodników (rozłożone w okresie do końca 2019 roku), które miały zrekompensować ich roszczenia wobec stowarzyszenia.
Wypłata tych kwot była jednak warunkowana po pierwsze wpływem w pełnej wysokości obiecanych środków z Superligi, po drugie uzyskaniem pozytywnej decyzji licencyjnej również na sezon rozgrywkowy 2018/2019. Takie były ustalenia z zawodnikami.
Klub otrzymał z Superligi jedynie 100.000 zł w pierwszych dniach października 2017 r., którą w całości przeznaczył dla byłych zawodników. Z uwagi na niespełnienie się w pozostałym zakresie przyjętych wcześniej warunków innych wypłat na ten cel nie było. W moim przekonaniu spółka akcyjna nie jest dłużnikiem zawodników i ewentualne roszczenia powinni kierować do stowarzyszenia. To, co mogłem spłacić, w ramach obietnicy i możliwości klubu, zostało spłacone.

Zarząd Superligi także wydał oświadczenie:

Superliga sp. z o.o. przed każdym sezonem podpisuje umowę z klubami występującymi w rozgrywkach PGNiG Superligi mężczyzn. W jej ramach opisane są zasady przyznawania wynagrodzenie należnego klubowi tytułem sprzedaży scentralizowanych praw marketingowych i medialnych przez organizatora rozgrywek. Umowa zawarta z klubem KPR Legionowo S.A. została przez Superligę sp. z o.o. zrealizowana zgodnie z zawartymi w niej zapisami, również w punkcie dotyczącym wynagrodzenia należnego spółce KPR Legionowo.

Temat utkwił zatem w martwym punkcie, ale Stojković i Mochocki będą walczyć o swoje. Ten drugi zamierza dochodzić swoich racji przed sądem.

KPR Legionowo występował w Superlidze od 2015 do 2018 roku. Przed sezonem 2018/19 nie otrzymał licencji i spadł do I ligi.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu

Komentarze (0)