Petar Nenadić: Cadenas hamował Wisłę. Odszedłem z Płocka właśnie przez niego

- Po czasie mogę już powiedzieć: Manolo Cadenas był problemem Wisły - mówi Petar Nenadić, gracz Telekomu Veszprem, były zawodnik Orlenu Wisły Płock. - A w kadrze już nie zagram. Nie będę tracić zdrowia, by działacze trzymali się stołków - dodaje.

Maciej Szarek
Maciej Szarek
Petar Nenadić w barwach reprezentacji Serbii WP SportoweFakty / LESZEK STĘPIEŃ / Na zdjęciu: Petar Nenadić w barwach reprezentacji Serbii
Maciej Szarek, WP SportoweFakty: Jest pan niegrzeczny?    Petar Nenadić, zawodnik Telekomu Veszprem: Może. Zależy jak kto na mnie patrzy. Każdy ocenia według swoich kryteriów. To trzeba by zapytać kolegów z drużyny, trenerów. 

No to spytałem. Odpowiedź: świetny zawodnik, czasem trochę szalony, indywidualista, ale piekielnie ambitny.

W takim razie to najlepszy osąd. Kiedy ktoś mówi o sobie, często idealizuje. Więc ja nie będę. Powiem tylko, że w domu jestem zupełnie inną osobą, bo tego jestem pewien. Przy rodzinie jestem dużo spokojniejszy, wyluzowany. To piłka ręczna tak na mnie działa.

To dlatego kolegów na parkiecie potrafi pan nieźle zrugać? Podobno jak ktoś coś zawala, lepiej pana omijać. Tak było w Wiśle.

Tak! Przyznaję się. Ja po prostu nie znoszę przegrywać! Żaden sportowiec nie powinien dobrze znosić porażek, tylko zawsze chcieć wygrać. Czasem się wkurzałem, bo wiedziałem ile moi koledzy z zespołu mogą zrobić, jaki mają potencjał, a tego nie robią. Ale myślę, że to nic złego, to normalne, jeśli masz duże ambicje. Ja mam. Jeśli ktoś uważa inaczej, proszę bardzo. Ale ja się nie zmienię.

ZOBACZ WIDEO "Druga polowa". Kto w ataku reprezentacji? "Jeśli Jerzy Brzęczek nie śpi, to mu z tym dobrze"

Jeśli znam jakość swoją i zespołu, to chcę dojść do najlepszej wersji tego, co możemy razem osiągnąć. Jestem wymagający wobec siebie i wobec innych. Poświęcam się dla drużyny, daję jej wszystko, więc wszyscy powinniśmy ciężko pracować, by osiągać więcej, więcej i więcej...

Jak pan wspomina czas spędzony w Płocku? To były dwa sezony.

To był dobry okres dla mnie. Rozwinąłem się tam, okrzepłem trochę. To był dobry krok, bo Wisła była silnym klubem z dużymi perspektywami, dobrymi zawodnikami. Grę w Wiśle traktowałem jako duże wyzwanie, zwłaszcza Ligę Mistrzów. Wygraliśmy w niej kilka ważnych spotkań, pokonaliśmy niby lepsze zespoły, jak Veszprem. Pamiętam też super atmosferę w hali, świetnych kibiców. Jeśli myślę o Wiśle, to do głowy przychodzi mi masa dobrych wspomnień. Fajnie, że udało się utrzymać kontakt z wieloma kolegami z zespołu z tamtego okresu.

Historia mogła mieć dalszy bieg, bo podobno pan chciał zostać w Płocku. To Manolo Cadenas nie chciał pana w zespole. Prawda?   

Tak. Jeśli nauczyłem się czegoś podczas mojej kariery, to tego, żeby nigdy nie mówić o byłych trenerach, ale po tych kilku latach, myślę, że mogę już powiedzieć, jak było: nie tylko ja, ale wielu innych świetnych graczy odeszło z Wisły właśnie przez Manolo Cadenasa. Myślę, że "był hamulcowym" Wisły (w oryginale: "He pushed Wisła back" - przyp. MS.).

Może się mylę, może wyniki mówią inaczej, ale myślę, że to, jak klub wtedy funkcjonował, którzy zawodnicy odchodzili etc. sprawiało, że Wisła nie mogła iść wyżej. A mogła. Wielu dobrych zawodników odeszło, bądź nie trafiło do klubu z jego powodu. Wisła nie mogła zrobić tego kroku wyżej. Więcej nie powiem.

Obecnie śledzi pan wyniki Wisły?

Jasne, ale śledzę też wszystkie inne ligi i kluby. To normalne, jeśli jesteś zawodnikiem. Wiem, że w tym tygodniu odrobili duże straty w Silkeborgu, ale nie oglądałem spotkania. Wiem, co się dzieje w klubie, czasem rozmawiam z Adamem Wiśniewskim, wiem, że był szefem klubu, a teraz jest dyrektorem sportowym.

Wiśle brakuje teraz środkowego rozgrywającego i trochę charakteru. Pana kolega odpowiada za transfery, jest nowy trener. Jak tak szybko pomyślę...

Ha! Nie, nie, nie. Teraz jestem w Veszprem i jestem tutaj więcej niż szczęśliwy.

Wisła nigdy nie awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Za pana czasów zatrzymaliście się na Veszprem, teraz o TOP8 płocczanie powalczą z inną węgierską ekipą - Pickiem Szeged.

Mieliśmy naprawdę dobry zespół w tym okresie. To napędzało klub. Ale, co mówiłem wcześniej, choć klub rósł bardzo, bardzo szybko, dobrzy zawodnicy przychodzili do Płocka, to wiele innych rzeczy nie funkcjonowało do końca tak, jak powinno. Żeby odbudować taki zespół potrzeba czasu i cierpliwości, Wisła się z tym zmagała, teraz mają Xaviera Sabate na ławce, Adama Wiśniewskiego w biurze i myślę, że mogą zrobić tam bardzo dobrą robotę. A z Pickiem będzie bardzo trudno, choć nie są bez szans.

Zanim jednak play-offy Ligi Mistrzów, w piątek kolejna "Święta Wojna". Co to panu mówi?

Świetne mecze. To przywilej grać w takich spotkaniach. Czuć, że to specjalne mecze dla kibiców, dla polskich zawodników, atmosfera się udziela każdemu. Zawsze uważałem to za interesujące zjawisko. Teraz VIVE będzie mieć przewagę własnego parkietu, w tym momencie grają chyba trochę lepiej, no i mają po prostu leszy zespół. Ale to jeden mecz, w którym wszystko się może zdarzyć. To właśnie piękno sportu. Za moich czasów wygraliśmy chyba dwa spotkania z VIVE. Mam bardzo dobre wspomnienia, bo były to super mecze.

Da się to porównać do rywalizacji Veszprem i Picku Szeged?

Tak! To w zasadzie to samo. Świetni kibice i świetni zawodnicy z obu stron, wspaniała atmosfera. No i mecze na styku, gdzie jeden zawodnik może przesądzić o losach spotkania.

Pan razem z Telekomem Veszprem pokonał w sobotę PGE VIVE w Hali Legionów. Jakieś rady dla byłych kolegów?

W sobotę obie ekipy zagrały niesamowite spotkanie. Naprawdę. Takie mecze, z taką intensywnością i z tyloma bramkami, nie zdarzają się często w Lidze Mistrzów, zwłaszcza w tych dwóch lepszych grupach, bo każdy pilnuje własnej bramki. Mecz znów rozstrzygnął się w ostatnich sekundach. Dzisiaj wiele spotkań tak się toczy, dobre drużyny to te, które świetnie radzą sobie w końcówkach. Jeśli Wisła dotrwa bez strat do końca, może być ciekawie. Ale VIVE, choć ma dużo kontuzji, gra naprawdę dobry handball.

Na drugiej stronie Petar Nenadić opowiada o roli indywidualistów w drużynie, tytule króla strzelców Bundesligi, presji na zdobycie Ligi Mistrzów w Veszprem i trudnych relacjach w serbskiej kadrze.

Czy Petar Nenadić to najlepszy zawodnik, jaki kiedykolwiek grał w Orlen Wiśle Płock?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×