- Podpisałam kontrakt z VFL Sindelfingen. Przeprowadzam się do Niemiec - powiedziała w Dzienniku Wschodnim. - VFL to beniaminek Bundesligi. Zespół jest w trakcie budowy. Postawiono im za zadanie awans w przeciągu dwóch lat, ale one skróciły ten termin do roku. Drużyna jest bardzo młoda, trener liczy, że sprowadzenie doświadczonej bramkarki wniesie dużo spokoju - dodała.
Gra w Niemczech wiąże się z koniecznością opanowania języka, by móc porozumiewać się z koleżankami z zespołu. - Jestem z nim odrobinę osłuchana jeszcze z czasów szkoły podstawowej, ale nie ukrywam, że muszę się wziąć za naukę. Jako bramkarce będzie mi zdecydowanie łatwiej radzić sobie z powiedzmy średnim niemieckim - stwierdziła zawodniczka.
Decyzja o zmianie klubu nie była dla byłej reprezentantki Polski łatwa, ponieważ musiała wziąć pod uwagę również dobro swojego syna. - Długo rozmawialiśmy ze sobą i uznaliśmy, że nie ma sensu żeby również on zmieniał otoczenie. Ma tutaj szkołę, przyjaciół, swoje ulubione miejsca. Mój syn bardzo dorośle podszedł do mojej przeprowadzki. Gdy powiedział: "Mamo, kiedyś ty coś zrobiłaś dla mnie i nie wyjechałaś, teraz ja coś zrobię dla ciebie i pozwolę ci jechać", aż mnie zamurowało. Maciek będzie pod opieką babci, także mogę być zupełnie o niego spokojna - poinformowała Magdalena Chemicz.
Bramkarka będzie również tęsknić za Lublinem w którym przeżyła najlepsze chwile swojej kariery. - Spędziłam tutaj dziesięć lat, w praktyce były to najlepsze lata mojego życia. Rozstania zawsze chwytają za serce, ale mam nadzieję, że jeszcze wrócę i jeśli będzie taka okazja zagram w lubelskim zespole - zakończyła.