Takiego spotkania spodziewano się przed pierwszym gwizdkiem. Bardzo intensywnego, obfitującego w zwarcia i starcia słowne, zawodnicy kilka razy głęboko spojrzeli sobie w oczy. To jednak tylko dodatek, bo najważniejsze, że poziom nie zawodził.
Flensburg, tak bardzo odświeżony przed sezonem i przez to trochę niedoceniany, bronił honoru niemieckiej piłki ręcznej. W zeszłorocznym turnieju Final4 w Kolonii zabrakło przecież przedstawicieli gospodarzy. Budowane za potężne pieniądze, opanowane myślami o triumfie Veszprem po raz wtóry atakowało Ligę Mistrzów. Musiało skończyć się bitwą, podsycaną przez gorącą atmosferę we Flens Arenie.
Już przed przerwą na krawędzi czerwonej kartki balansowali podstawowi defensorzy Veszprem Mirsad Terzić i Blaz Blagotinsek. Andreas Nilsson nie miał z kolei łatwego życia z Tobiasem Karlssonem, choć kilka razy wywiódł rodaka w pole. Nie zawsze udawało się za to pomóc bramkarzom - Momir Ilić i Mate Lekai ze strony Veszprem oraz Rasmus Lauge Schmidt i Holger Glandorf odpalali po ustawionych pod nich akcjach.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"
Wymiana ciosów trwała 30 minut. Po przerwie do bramki wszedł Roland Mikler i dał impuls, którego potrzebowało Veszprem (a wcześniej nie zachwycał Arpad Sterbik). Węgier zabezpieczał tyły, puścił tylko siedem rzutów po przerwie. Jego koledzy ruszali do kontr albo spokojnie kończyli ataki pozycyjne. Nawet kibice zaczęli wątpić w sukces, bo miejscowi zaczęli plątać się w swoich poczynaniach. Flensburg gubił się pod presją, przez 14 minut rzucił tylko jedną bramkę! Na tym poziomie, z zespołem klasy Veszprem, to harakiri.
Chyba szło nieco za łatwo, bo wicemistrzowie Węgier stracili koncentrację i pozwolili zmniejszyć różnicę. W dobrych sytuacjach obijali Torbjorna Bergeruda, ale interwencje Norwega przyniosły skutek odwrotny do oczekiwanego. Norweg pobudził ospałych rywali, Kent Robin Tonnesen, Manuel Strlek i Nilsson raczej zamknęli rywalizację.
Veszprem może w końcu wyleczyć zeszłorocznego kaca po porażce w fazie TOP 16 ze Skjern.
ZOBACZ: Nie żyje znany Rosjanin
Liga Mistrzów, ćwierćfinał (1. mecz):
SG Flensburg-Handewitt - Telekom Veszprem 22:28 (15:15)
Najwięcej bramek: dla Flensburga - Magnus Jondal, Holger Glandorf - po 5, Rasmus Lauge, Lasse Svan - po 3; dla Veszprem - Andreas Nilsson 6, Mate Lekai, Borut Mackovsek - po 3