Zespół Tomasza Strząbały to swego rodzaju wyjątek w Superlidze. Nie ma wyraźnego lidera, najlepszych strzelców drużyny nie znajdziemy w czubie klasyfikacji snajperów, raptem trzech zawodników (Michał Potoczny, Michał Peret i Robert Orzechowski) przekroczyło barierę 100 bramek, i to nieznacznie. Zespołowość okazała się jednak batem na faworyzowanego NMC Górnik Zabrze, który pod nieobecność kilku graczy opierał się głównie na Iso Sluijtersie.
- Mamy 19 zawodników i każdy z nich coś może wnieść. Zdarzało się, że dawałem odpoczywać niektórym w trakcie sezonu i to przyniosło efekt. Teraz przykładowo mamy cztery dni wolnego, drużyna potrzebowała tego. Trzeba szanować zawodników - przyznał Strząbała, który wystawił w Zabrzu pełną kadrę. Górnicy ledwie 12 zawodników z pola, w tym czterech rozgrywających.
Forma MMTS-u rosła od kilku tygodni, a kulminacja przyszła w najważniejszym momencie sezonu. W bramce zachwycał Krzysztof Szczecina, obrońcy wykonywali niezauważalną pracę, siódemka z Kwidzyna do końca wytrzymała wysokie tempo (ZOBACZ).
- Wykonaliśmy bardzo ciężką pracę fizyczną podczas okresu przygotowawczego i kontynuowaliśmy ją przez cały sezon, dlatego uniknęliśmy urazów. Widać było przed rundą finałową, że forma poszła w górę. Nawet żałowaliśmy, że przerwa przed rundą finałową była tak długa i od nowa potrzebowaliśmy złapać rytm. Zagraliśmy w międzyczasie dwa sparingi i to nam trochę pomogło - wyjaśnił Strząbała.
I dodaje: - Po meczu w Zabrzu zawodnicy bardzo urośli.
[url=/pilka-reczna/819179/wielki-dzien-mmts-u-kwidzyn-nagroda-za-mozolna-prace]MMTS Kwidzyn czekają półfinały z Orlenem Wisłą Płock, z którą w tym roku zremisowali na własnym parkiecie.
[/url]ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 108. Marek Szkolnikowski: W Polsce jest ogromny problem z ekspertami. Byli piłkarze często nie znają się na piłce