EHF zajmie się przepychankami w Szeged. Mogą posypać się kary

PAP/EPA / Sandor Ujvari / Na zdjęciu: piłkarze ręczni Vardaru Skopje
PAP/EPA / Sandor Ujvari / Na zdjęciu: piłkarze ręczni Vardaru Skopje

Europejska Federacja Piłki Ręcznej wzięła pod lupę ćwierćfinał Ligi Mistrzów między Vardarem Skopje a Pickiem Szeged. W trakcie spotkanie doszło do przepychanki, z kolei na konferencji prasowej starli się szkoleniowcy.

Spotkaniu towarzyszyło ogromne napięcie, MOL-Pick Szeged próbował odrobić osiem bramek straty z pierwszego meczu, ale w końcówce Vardar Skopje zachował bezpieczny dystans. Na 25 sekund przed końcem, w niegroźnej sytuacji, Rogerio Moraes Ferreira powalił Bence Banhidiego na parkiet i rozpętała się burza. Nim Brazylijczyk zobaczył czerwoną kartkę, w jego kierunku ruszyli Dean Bombac i Joan Canellas. Wywiązała się szarpanina, do której dołączali kolejni zawodnicy. Sędziowie potrzebowali kilku minut, by wprowadzić porządek i dokończyć mecz. Vardar przegrał 25:29, ale awansował do Final4, w którym zagra z Barceloną (CZYTAJ).

Swoje trzy grosze wtrącili też trenerzy. Juan Carlos Pastor z Picku ruszył w kierunku Roberto Garcii Parrondo i ponoć rzucił w jego kierunku obraźliwe słowa. Do dyskusji włączyli się też członkowie sztabów. Atmosfera z parkietu przeniosła się do sali konferencyjnej, gdzie szkoleniowcy wzajemnie obrzucali się oskarżeniami. Pastor ostentacyjnie wyszedł z pomieszczenia, po czym Stas Skube oskarżył go o brak klasy (pamiętając kulisy rozstania z Pickiem - pożegnanie przez komunikator Skype).

EHF zapowiedział, że przyjrzy się przepychankom. Centrala czeka na raporty z Szeged i wówczas podejmie decyzje o ewentualnych karach. Możliwe, że zamieszani gracze nie będą mogli wystąpić w najbliższych spotkaniach.

ZOBACZ WIDEO Drągowski jest w świetnej formie. "Trochę o nim zapomnieliśmy, a to wciąż młody bramkarz"

Źródło artykułu: