Na własnym parkiecie MOL-Pick Szeged musiał odrobić aż osiem bramek straty ze Skopje i przez kilka minut mógł realnie myśleć o awansie, bo prowadził 15:7. Na parkiecie rozpętało się piekiełko, zawodnicy ścierali się ze sobą, dochodziło do przepychanek. W końcówce, po jednym z fauli, zagotowało się nawet na ławkach trenerskich - Juan Carlos Pastor z Picku ruszył w kierunku Roberto Garcii Parrondo z Vardaru, a na środku parkietu trwała szamotanina.
Vardar przegrał "tylko" 25:29 i awansował do Final4. Spotkanie nie skończyło się jednak wraz z ostatnim gwizdkiem. Pomeczowa konferencja prasowa to temat na oddzielne opowiadanie.
Trenerzy oraz zawodnicy - Stas Skube i Jonas Kallman - zdążyli skomentować potyczkę i szykowali się do wyjścia, gdy z sali padło pytanie o starcie szkoleniowców w trakcie meczu. Pastor krótko skomentował sytuację: - Trzeba umieć wygrywać i przegrywać z klasą. Potem wyszedł z sali, czym rozgniewał Parrondo. Hiszpański trener Vardaru wszedł w dyskusję ze starszym z rodaków, domagał się jego pozostania w sali.
Do dyskusji włączył się Skube: - Po raz kolejny pokazałeś, jakim typem człowieka jesteś. Słoweniec po poprzednim sezonie opuścił Pick, a o odejściu dowiedział się od Pastora... za pośrednictwem komunikatora Skype.
Parrondo wyjaśnił, że nie obraził rywala, za to Pastor użył wobec niego obelżywych słów (nie tylko w trakcie meczu), których nie może przytoczyć publicznie. - Jestem dumny, że przez trzy lata grałem w Picku. Pastor prowadził mnie łącznie przez 12 lat i zawsze okazywałem mu szacunek. Na pewno nigdy nie powiedziałem mu takich słów, które usłyszałem w trakcie i po spotkaniu - skwitował.
Vardar zagra w Final4 po raz trzeci z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 108: Marek Szkolnikowski: W TVP Sport chcemy pokazać widzom wszystko, co najważniejsze [cały odcinek]