Od pewnego czasu było jasne, że Mikołaj Szymyślik nie zostanie na kolejny sezon w Zagłębiu Lubin. Prezes Witold Kulesza potwierdził jego odejście po 9 latach (ZOBACZ). 37-letni rozgrywający, który w grudniu 2017 roku rzucił swoją bramkę nr 1000 w Superlidze, nie miał zamiaru kończyć kariery.
- Chciałem wrócić do Leszna, ale klub się ze mną nie skontaktował, choć wcześniej o tym rozmawialiśmy. Nie czekałem na rozwój wypadków, skontaktowałem się z innym pierwszoligowcem, Grunwaldem Poznań. Byłem już dogadany, aż nagle pojawiła się nieoczekiwana oferta - tłumaczy.
Szymyślik wybrał grę dla luksemburskiego CHEV Handball Diekirch. Podpisał z klubem dwuletnią umowę. Jego zespół raz w historii był mistrzem kraju (1993 r.).
To nie pierwszy Polak, który zdecydował się na wyjazd do Beneluksu. Wcześniej w Luksemburgu grali m.in. Michał Świrkula, Mateusz Rydz czy nawet Artur Siódmiak (CZYTAJ).
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Tomasz Frankowski europarlamentarzystą. "Ma cechy, których politykom brakuje"