Liga Mistrzów: PGE VIVE Kielce - FC Barca Lassa. Bez triumfu, bez wstydu

PGE VIVE Kielce goniło, goniło i nie dojechało. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa w meczu o trzecie miejsce turnieju Final Four Ligi Mistrzów przegrali z Barcą Lassa. Hiszpanie, choć dzień wcześniej doznali klęski, to najsilniejsza drużyna Europy.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Luka Cindric (z prawej) oraz Ludovic Fabregas PAP/EPA / SASCHA STEINBACH / Na zdjęciu: Luka Cindric (z prawej) oraz Ludovic Fabregas
Kamil Kołsut z Kolonii

Półfinał z Telekomem Veszprem kielczanie przegrali (30:33), choć nie musieli. Mistrzom Polski zabrakło skuteczności w bramce (siedem dobrych interwencji, mniej niż sam Arpad Sterbik w ciągu pierwszych dwudziestu minut), stracili też sporo łatwych goli. Zawodnicy Dujszebajewa w ciągu godziny wykonali ponad dwieście podań więcej niż rywale. To pokazuje, kto trafiał z kontry i szybkiego środka, a kto się w ofensywie męczył.

Przeczytaj, jak przebiegał mecz mistrzów Polski z Veszprem -->

Teraz także atakom PGE VIVE daleko było do poezji, natarcia częściej pisali suchą prozą. Problemy ze skutecznością miał debiutujący w turnieju Final Four Władisław Kulesz, Gonzalo Perez de Vargas często rzuty kielczan odbijał bez trudu. A błędy w ataku owocowały błyskawicznymi wznowieniami, w których brylował Victor Tomas.

Najskuteczniejszą opcją w ataku dla Luki Cindricia i Aleksa Dujszebajewa  było szukanie gry z kołem, bo sprowadzony latem do Kielc Artsiom Karalek już dziś jest w gronie najlepszych obrotowych świata. Białorusin musiał pracować za dwóch, z powodu problemów zdrowotnych większość spotkania na ławce spędził Julen Aguinagalde. Zdarzało się, że przez to trener PGE VIVE - wzorem soboty - musiał zmieniać do obrony aż trzech zawodników. A to przy tempie współczesnej piłki ręcznej bardzo dużo.

Przebudzenie Cupary

Po słabym meczu z Veszprem na wyższy poziom między słupkami bramki Vladimir Cupara wskoczył na wyższy poziom. Chorwat przed przerwą odbił aż dziesięć piłek, gorzej było ze zbiórkami kolegów. Dobre interwencje tak go nakręciły, że kiedy piłka była po przeciwnej stronie boiska, wyrzucał ramiona w górę i zagrzewał kibiców PGE VIVE do dopingu.

ZOBACZ WIDEO Tałant Dujszebajew o sędziach: nic nie powiem, bo dostanę karę

Mecz był strzeleckim festiwalem nie za sprawą formy golkiperów, tylko decyzji sędziów. Hiszpanie Duarte Santos oraz Richardo Fonesca poprzeczkę ostrej gry zawiesili bardzo nisko i choć spotkaniu trudno było przypiąć łatkę brutalnego, to rzuty karne i wykluczenia oglądaliśmy bardzo często. W wykorzystywaniu "siódemek" po stronie PGE Vive brylował Arkadiusz Moryto (8/9) - najbardziej pozytywny "polski" akcent meczu.

Młody skrzydłowy był jedynym reprezentantem Polski na parkiecie, bo poza kadrą meczową Barcy Lassa znalazł się Kamil Syprzak. Obrotowego zastąpił rozgrywający Timothey N'guessan i 27-latek pożegnał się z klubem, siedząc wśród kibiców. Jesienią wieżowiec z Płocka będzie już biegał po boisku ubrany w koszulkę Paris Saint-Germain HB.

Kamil Syprzak odchodzi z Barcelony -->

Mistrzowie bez kontaktu

Kielczanie przegrywali 4:8, 7:12, 13:18, 18:23 i 22:28. Mistrzowie Polski długo nie byli w stanie przełamać rywala, złapać kontaktu, wywrzeć presji. Hiszpanie grali z taką klasa i pewnością, jak dzień wcześniej przez czterdzieści minut przeciwko Vardarowi Skopje. Drgnęło kwadrans przed końcem, różnica skurczyła się do dwóch goli (29:31). Prowadzącego rywali Xaviera Pascuala - według plotek żegnającego się z klubem, zwolnionego kilkanaście godzin wcześniej - mógł oblać zimny pot.

Niestety, podopieczni Dujszebajewa nie wykorzystali szansy. "Ławka" dostała dwie minuty kary za protesty po golu Victora Tomasa, chwilę później karnego zmarnował Dujszebajew. A kiedy rywale przez moment grali w potrójnym osłabieniu, rzutem z biodra Filipa Ivicia zaskoczył Aron Palmarsson. Po niezłej "połówce" Cupary znów zabrakło pomocy w bramce. I po golu Ludovika Fabregasa na 37:32 było pozamiatane.

Starcie z portfelem

Dla PGE VIVE już sam awans do turnieju Final Four był olbrzymim sukcesem. Mistrzowie Polski przyjechali do Kolonii, mając czternasty budżet w Europie, po drodze wyrzucając z rozgrywek potężne Paris-Saint Germain. Barca Lassa rocznie ma do wydania blisko trzy razy tyle, co władze kieleckiego klubu, a jednak kielczanie - na przekór portfelowi - grają dziś w tej samej lidze.

Obie drużyny w przeszłości mierzyły się ośmiokrotnie, kielczanie zwyciężyli raz - w 2015 roku, na terenie rywala (33:31). Teraz Katalończycy byli lepsi, ale to nie koniec historii, ledwie jej początek. Mistrzowie Polski, awansując do turnieju Final Four, wyprzedzili plan. Zespół jest obecnie w trakcie przebudowy i z każdym kolejnym sezonem ma być coraz mocniejszy.

PGE VIVE Kielce - FC Barca Lassa 35:40 (16:20)

PGE VIVE: Ivić, Cupara, Wałach - Dujszebajew 5/2, Aguinagalde, Jachlewski 1, Janc 4, Lijewski 1, Jurkiewicz, Kulesz 3, Moryto 10/8, Mamić 1, Cindrić 3, Fernandez Perez 1, Karalek 6, Bis
Karne: 10/13
Kary: 16 min. (Cindrić, Karalek, Mamić - 2 min., Fernandez, Jurkiewicz - 4 min.)

Barca Lassa: Perez de Vargas, Moller - Tomas 5, Entrerrios 3, Sorhaindo, Andersson 2, Arino, N'guessan, Gomez 2, Petrus, Dolenec 7/6, Mem 8, Duarte 1, Ilić 6, Palmarsson 3, Fabregas 3
Karne: 6/7
Kary: 18 min. (Andersson, Fabregas, Tomas, Gomez - 2 min., Entrerrios - 4 min., Petrus - 6 min.)

Sędziowie: Duarte Santos, Richardo Fonseca (Portugalia)

Autor na Twitterze:

Kto był najlepszym zawodnikiem VIVE w tym meczu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×