Chrobry Głogów w niedzielę potrafił momentami wprost zniechęcić zawodników Torus Wybrzeża Gdańsk do piłki ręcznej. - Jak najbardziej zasłużyliśmy na zwycięstwo. Wychodziło nam dużo elementów i pomimo niewykorzystania trzech karnych i kilku czystych sytuacji, w pierwszej połowie mieliśmy sześć bramek przewagi. Cały czas kontrolowaliśmy przebieg tego meczu i cieszę się, że wywozimy cenne punkty z Gdańska - powiedział Rafał Stachera, bramkarz Chrobrego.
- Bardzo chcieliśmy wygrać, całe społeczeństwo piłki ręcznej wie, że graliśmy dla Dominika Płócieniczaka i jego rodziny, żeby uczcić jego pamięć. Każdy mecz będziemy grali dla niego - podkreślił Rafał Stachera.
Krzysztof Komarzewski spodziewał się innego startu. Zobacz więcej!
Podczas meczu gdy Torus Wybrzeże mozolnie odrabiał straty, za każdym razem zawodnicy Chrobrego potrafili zachować chłodną głowę i odbić sytuację. - Wyglądało to falowo. Wychodziliśmy na większą przewagę i traciliśmy dwie bramki. Cały czas jednak była kontrola i nie pozwoliliśmy się zbliżyć na mniej niż 4-5 bramek różnicy. Torus Wybrzeże ma młody, niedoświadczony zespół. U nas w ataku byli doświadczeni Adam Babicz, Krzysztof Tylutki, Dawid Przysiek i Damian Krzysztofik, którzy wzięli ciężar gry na siebie. Swoje wywalczyliśmy w obronie i tutaj upatrywałbym różnicy - ocenił bramkarz.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Zatorski narzeka na kalendarz rozgrywek. "Co roku działacze nam to fundują. Balansujemy na krawędzi ryzyka"
Szczypiornistom w niedzielę nie pomagała temperatura. Z hali mokrzy wychodzili kibice, a co dopiero zawodnicy. - To była masakra, było bardzo ciężko. Na szczęście moja bluza jest w miarę cienka, ale i tak się spociłem jak nie powiem co. Jak siadałem na parkiecie, to musiałem wycierać parkiet od spodni. Trzeba po takim meczu pamiętać o uzupełnieniu płynów i będzie dobrze - podkreślił szczypiornista.
Witalij Nat: Musimy stawiać sobie wyższe cele. Zobacz więcej!
Głogowianie mogą się cieszyć z transferów, bo nowi zawodnicy dobrze weszli do drużyny. - Rafał Jamioł, Dawid Przysiek i Maciej Marszałek jak najbardziej zagrali na plus. Było to widać w każdym treningu, że będą ważną częścią naszego zespołu i mamy nadzieję, że tak będzie dalej - stwierdził Rafał Stachera.
Czy prawdziwą weryfikacją będzie kolejny mecz, gdy do Głogowa przyjedzie MMTS Kwidzyn? - Dla mnie już to była weryfikacja, bo sparingi nam nie wychodziły za dobrze. Ciężko nam się grało, bo mieliśmy okrojony skład i byliśmy podmęczeni od strony fizycznej. Ostatnie półtora tygodnia trenowaliśmy w niemal pełnym składzie, oprócz Kamila Sadowskiego i czekaliśmy na mecz w Gdańsku i na to jak będzie wyglądać nasza forma. Ja jestem spokojny, bo było widać że po nieudanych sparingach, w których graliśmy falami, wszystko idzie na dobre tory. Mecz z MMTS-em będzie cięższy. Gramy u siebie, przed własną publicznością z półfinalistą ubiegłego sezonu. Będzie ciekawie - dodał Stachera.