Pożegnanie z Leszkiem Krowickim wyszło niezbyt elegancko, ale selekcjonera zupełnie nie broniły wyniki i ZPRP miał prawo podjąć taką, a nie inną decyzję. Kadra zagrała na trzech wielkich turniejach, ani razu nie wychodząc z grupy. Zwycięstwa w sparingach z europejską czołówką ładnie wyglądały na papierze, znaczyły jednak tyle, co nic. Zamiast zrobić krok do przodu, kadra dreptała w miejscu.
ZOBACZ: Udany początek sezonu Zagłębia Lubin
Do konkursu nie zgłosili się kandydaci ze ścisłego topu, więc wybór padł na Arne Senstada. W Europie raczej nieznanego, ale wydaje się, że Norweg to całkiem sensowna opcja, co potwierdzają opinie z jego ojczyzny. - Arne jest naprawdę dobrym trenerem, w końcu został szkoleniowcem roku w kraju. Jeśli miałbym go scharakteryzować, to na pewno wskazałbym na ambicję i dokładność w pracy - mówi nam Stig Nygard, dziennikarz TV2 Sporten.
Arne Senstad wyrobił sobie markę w Storhamar i przy znacznie ograniczonych możliwościach finansowych próbował dobrać się do skóry hegemonom, Larvikowi i Vipers Kristianstad. Na dowód - w finale ligi przegrał jedynie trzema golami.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
- Myślę, że może poprowadzić Polskę do sukcesów. Jest charyzmatyczny, szczery, ale jednocześnie sympatyczny. W 100 proc. poświęca się pracy, potraci wycisnąć maksimum możliwości z podopiecznych. Nie boi się stawiać na młodzież, oczywiście jeśli są gotowe do gry na wysokim poziomie. Ma temperament, gwarantuję, że usłyszycie go podczas meczów - dodaje Nygard.
Norwegowie przekonali się o krewkim charakterze Senstada, gdy wytrącił reporterowi mikrofon. Nowego selekcjonera Polek rozwścieczył fakt, że dziennikarz próbował podsłuchać jego rozmowę z sędziami, która ze względu na kontrowersyjne decyzje raczej nie nadawała się do szerokiej publiczności. Nygard zapewnia jednak: - Nie musicie się go bać, to fajny facet, otwarty na relacje z mediami. Wtedy miał prawo gwałtowanie zareagować.
Senstad zabrał się do pracy, zanim tak naprawdę oficjalnie zainaugurował ją na zgrupowaniu w Kwidzynie. Pierwszą decyzją przysporzył sobie wielu zwolenników. Namówił do powrotu symbol reprezentacji, Kingę Grzyb. Lewoskrzydłowa zawiesiła występy w kadrze po ME 2018. Telefon od Norwega sprawił, że bez dłuższego zastanowienia obiecała pomoc.
Skład nie różni się znacząco od tego powoływanego przez Krowickiego, bo na rewolucje zabrakło czasu. Nowością jest powrót Małgorzaty Stasiak (akurat kontuzjowanej), Marty Gęgi i Moniki Maliczkiewicz. Senstad zaczął od pracy nad atmosferą, wraz z asystentem Reidarem Moistadem, swoim starym przyjacielem, przyjrzał się zagrywkom Polek. Chociażby ze względu na krótką "znajomość" mecze z Wyspami Owczymi i Ukrainkami będą wyzwaniem. Rywalki są niżej notowane od Polek, ale w tak krótkim czasie trudno cokolwiek pozmieniać. Zwłaszcza że siedem zawodniczek spoza Superligi raptem kilkadziesiąt godzin temu dołączyło do koleżanek.
ZPRP wierzy w Norwega, podpisał czteroletni kontrakt, ale z możliwością rozliczania wyników w zależności od występów na imprezach mistrzowskich. Wydaje się jednak, że Senstad dostał większy kredyt zaufania od Krowickiego, i to nawet pomimo zamieszania z jego kontraktem w Storhamar (CZYTAJ).