- Bohaterowie to są w książkach, albo po zwycięstwach - rozpoczął, zapytany o swoją dobrą postawę w tym meczu. - Szkoda, bo jako zespół zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Zostawiliśmy tu w Puławach kawał serducha. My nie kalkulujemy tylko z każdym zespołem chcemy grać, żeby wygrywać. Jesteśmy rządni punktów, bramek. To mi się bardzo podoba - kontynuował.
Swojego sobotniego występu przeciwko Azotom Schodowski i jego koledzy na pewno nie muszą się wstydzić, wręcz przeciwnie. - W tej drużynie jest potencjał. Szkoda oczywiście przegranej, ale jesteśmy na tyle młodym zespołem, który potrzebuje jeszcze troszeczkę okrzepnąć, a wierzę, że przekujemy to na mecze, które mam nadzieję wygramy. Wywozimy stąd na pewno dużo doświadczenia, a takie przegrane końcówki spotkań bardzo dużo uczą. Wiele materiału do analizy przed nami - przyznał.
Momentem, który zaważył o tym, że Zagłębie wracało do domu bez punktów był kilkuminutowy przestój. Schodowski żałował tej sytuacji. - Azoty odskoczyły wtedy na pięć bramek, później udało nam się zniwelować tę przewagę, chyba nawet do dwóch trafień, ale niestety zabrakło postawienia tej kropki nad "i" w postaci bramki kontaktowej.
Zobacz także:
Dawid Dawydzik bez sentymentów -->
Zagłębie Lubin zostawiło serce w Puławach -->
ZOBACZ WIDEO: Śląsk - Zagłębie. Kulisy meczu sezonu PKO Ekstraklasy. Zobacz, czego nie pokazały kamery