Reprezentantki KPR-u nerwowo weszły w sobotnie spotkanie z Eurobudem JKS. Problemy w ofensywie oraz proste błędy sprawiły, że na przerwę szczypiornistki schodziły mając dwa "oczka" straty do gospodyń. Po zmianie stron ekipa z Kobierzyc wrzuciła wyższy bieg i ostatecznie wygrała pojedynek 31:28.
- Uważam, że mój zespół w pierwszej połowie zrobił zdecydowanie za dużo błędów, szczególnie pod koniec, stąd drużyna z Jarosławia wyszła na dwubramkowe prowadzenie. W drugiej połowie popełniliśmy już tych błędów zdecydowanie mniej, ale także konsekwencja w obronie, bardzo ciężka praca Marioli Wiertelak na jedynce spowodowała to, że z kolei my pozyskałyśmy bardzo dużo piłek w obronie i wyprowadziłyśmy kilka kontr, które ustabilizowały nam wynik - zaznaczyła Edyta Majdzińska.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
Przed sobotnim starciem w jarosławskiej hali, oba zespoły dzieliło tylko jedno "oczko". Wyżej plasowały się szczypiornistki KPR-u. - Myślę, że to już była taka kolejka, że każdy przygotował się na przeciwnika. Zarówno drużyna z Jarosławia jak i my znaliśmy siłę naszego rywala, wiedzieliśmy na co go stać. Przede wszystkim to bardzo trudny teren, tutaj się bardzo ciężko gra i cieszę się, że mój zespół jako pierwszy przerwał passę jarosławianek u siebie - podkreślała trener z Kobierzyc.
Meczem z Eurobudem JKS, szczypiornistki z Kobierzyc zakończyły pierwszą rundę PGNiG Superligi Kobiet. Po siedmiu rozegranych spotkaniach, drużyna zajmuję trzecią lokatę z dorobkiem dwunastu punktów. - Mój zespół cały czas się rozwija, ale niestety gra falami, nierówno. Jednego dnia gramy świetne zawody na wysokim poziomie, innego dnia robimy serię prostych błędów co powoduje, że niektóre spotkania nam uciekły i tak również było w tej pierwszej rundzie. Mam nadzieję, że zespół ustabilizuje formę i będziemy konsekwentnie piąć się w górę - zakończyła Edyta Majdzińska.
Czytaj także -> Piłka Ręczna znika z nazwy klubu z Koszalina. Działacze pozyskali nowego sponsora tytularnego
Czytaj także -> Korona Handball Kielce pod ścianą. Zawodniczki odchodzą, w kasie pustki