Mimo że gospodarzami spotkani byli szczypiorniści Motoru Zaporoże, to nie oni stawiani byli w roli faworytów niedzielnego starcia. Biorąc pod uwagę wyniki obu zespołów z poprzednich kolejek, można było spodziewać się, że Francuzi wykorzystają doskonałą okazję i z Ukrainy wywiozą dwa punkty. Tym bardziej, że w kontekście remisu PGE VIVE z Vardarem Skopje, zwycięstwo dałoby graczom z Montpellier drugie miejsce w grupie B.
Chociaż zaporożanie okupują ostatnie miejsce w zestawieniu i dotychczas udało im się zdobyć zaledwie jeden punkt, już od pierwszych minut udowadniali, że stać ich na pokonanie rywali. Początek pojedynku był wyrównany, ale dość szybko gospodarze narzucili tempo. To oni pierwsi zdołali zbudować przewagę, która szybko wyniosła cztery bramki. W ogromnej mierze to zasługa dwóch zawodników Maksima Babiczewa i Borisa Puchowskiego - to właśnie oni napędzali ofensywę Motoru i sprawiali, że obrona Francuzów wyglądała jak szwajcarski ser.
Czytaj też: Wpadka GOG. Korzystne rozstrzygnięcie dla Orlenu Wisły Płock
Cztery bramki przewagi błyskawicznie urosły do siedmiu, a z upływem czasu szczypiorniści Montpellier HB wyglądali na coraz bardziej spanikowanych. Nie byli jednak w stanie przeciwstawić się gospodarzom, a ci konsekwentnie kontrolowali swoje prowadzenie.
Druga połowa meczu była nieco bardziej wyrównana, ale przyjezdni nie byli w stanie całkowicie zminimalizować strat z pierwszej części meczu. Gorąco zrobiło się, gdy na trzy minuty przed ostatnią syreną przewaga Motoru całkowicie stopniała. Atmosfera w końcówce starcia była niezwykle napięta, obu ekipom czas dłużył się niemiłosiernie, więcej zimnej krwi zachowali jednak Francuzi. Znów bramkę na wagę zwycięstwa rzucił dla Montpellier Gilberto Duarte.
Liga Mistrzów, 7. kolejka:
HC Motor Zaporoże - Montpellier HB 25:26 (17:12)
ZOBACZ WIDEO: Peter Schmeichel: Byłem obywatelem Polski