- Zabrakło nam umiejętności, jakości w grze. Azoty są w tym momencie zespołem lepszym od nas, z większą liczbą zmienników - powiedział Orzechowski. - Uważam, że od momentu porażki z Gwardią Opole w europejskich pucharach są w bardzo dobrej formie - dodał.
Sytuacja jego MMTS-u przedstawia się obecnie diametralnie inaczej. - Jesteśmy na dnie. Wiele czynników się na go złożyło, ale wystarczy naszych tłumaczeń, że nie ma tego czy tamtego w składzie, czy, że coś nam się nie podoba - wyznał bez ogródek.
- Musimy wygrać za trzy dni u siebie z Piotrkowianinem i to dosyć wysoko, by pokazać jakim jesteśmy zespołem na własnym parkiecie. Potrzebujemy zagrać równe i dobre sześćdziesiąt minut, a nie jak z Chrobrym dwadzieścia, czy z Azotami Tarnów przez pierwsze dwadzieścia. Trzeba walczyć i pokazać to, co ten zespół miał zawsze najcenniejsze, czyli charakter - tłumaczył jeszcze kwidzyński rozgrywający.
Zobacz także: Białorusin trafi do Azotów Puławy -->
Czołowa ósemka zdaje się jednak coraz bardziej oddalać. - To jest sport. Już nie chodzi nawet o kalendarz meczów, który można powiedzieć, że nam sprzyja w tej rundzie, ale potrzebne są bodajże tylko dwa zwycięstwa. Powtarzam, że kluczem będzie mecz z Piotrkowianinem w niedzielę. To będzie dla nas granie o życie, coś jak finał, najważniejszy mecz w sezonie. Wygrana otwiera nam jakąś nadzieję, żeby na wiosnę grać o miejsce w ósemce, czyli tam gdzie jest masze miejsce.
- Nigdy nie grałem w play-outach, nie wiem jakie to uczucie, ale koledzy mówią, że to trudniejsze niż gra o medale. Mam więc na dzieję, że dostaniemy się do "ósemki" - wyznał jeszcze.
ZOBACZ WIDEO Doktor Pernitsch nadal pracuje ze skoczkami. "Spełniliśmy wszystkie jego warunki"