Szczypiorniści Sandra Spa Pogoni przyprawili swoich kibiców w środowy wieczór (29 stycznia) o palpitację serca. Jeszcze w 46. minucie przegrywali 17:22 i niewiele wskazywało na to, by odwrócili niekorzystny dla siebie przebieg tej rywalizacji. - We wcześniejszych meczach, może nie w tej rundzie, pokazywaliśmy, że potrafimy wychodzić z takiego dołka. Aczkolwiek takiego scenariusza nie zakładaliśmy - przyznał Arkadiusz Bosy.
- Na początku było 2:0 dla nas. Potem podejmowaliśmy katastrofalne decyzje, wyrzucaliśmy piłki w aut bez żadnej presji. Wybrzeże w pierwszej połowie rzuciło 13 bramek, z czego chyba 10 z samego kontrataku, a 3 z gry. Suma summarum, byliśmy lepsi - podkreślił jeden z najbardziej doświadczonych szczecińskich zawodników.
Mistrz Polski w kryzysie. Kolejna przegrana. Czytaj więcej!
Decydująca okazała się być zmiana formacji obronnej i pilnowanie każdy swego na całej połowie parkietu. Ale nie tylko. Rafał Biały przyzwyczaił już w tym sezonie do stosowania taktyki z grą 7 na 6 w polu. - Tak jak pan wspomniał, przegrywaliśmy pięcioma bramkami. Próbowaliśmy łapać się wszystkiego. Dzięki Bogu ta obrona nam wyszła - ocenił obrotowy.
ZOBACZ WIDEO: Kapitalna forma Lewandowskiego. "Nadal istnieją rekordy, które Lewy może pobijać!"
- Chłopaki z Gdańska chyba nie wytrzymali tej presji. Pojawiły się błędy, zmęczenie. A my pokazaliśmy ciut więcej doświadczenia i być może więcej wiary, a przede wszystkim konsekwencji, że uda się ten mecz odwrócić na naszą korzyść - dodał Bosy.
Zobacz także: Vardar może mieć poważne problemy?
Portowcy nie będą mogli zbyt długo odpoczywać. Już w sobotę (1 lutego) czeka ich kolejne ważne starcie i to z rywalem, który jest w wyraźnym dołku, MMTS-em. - Ta liga pokazuje, że każdy może wygrać z każdym. Co mogę powiedzieć. Będziemy mieć tylko jeden trening, bo już w piątek wyruszamy do Kwidzyna. Chcemy przywieźć stamtąd trzy punkty - podsumował kołowy Pogoni.