PGNiG Superliga. Torus Wybrzeże gorsze w drugiej połowie. NMC Górnik nie pozwolił na niespodziankę

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Marcin Lijewski
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Marcin Lijewski

Torus Wybrzeże przez długi czas grało jak równy z równym z NMC Górnikiem Zabrze. Pod koniec spotkania w Gdańsku, klasę pokazali przyjezdni, którzy wygrali 32:27.

Biorąc pod uwagę formę zespołów - Torus Wybrzeże przegrało cztery mecze z rzędu i plasuje się na 10. miejscu w tabeli, a Górnik jest trzeci w klasyfikacji PGNiG Superligi - faworyt był jasny. Na boisku jednak drużyna Krzysztofa Kisiela prezentowała się nad wyraz dobrze i nie była tłem dla ekipy, która przed tym spotkaniem uzbierała dwa razy więcej punktów w ligowej tabeli.

Od pierwszych minut mecz był niezwykle wyrównany. Kibice, którzy po raz pierwszy oglądali na boisku Adriana Kondratiuka w gdańskiej hali w innych barwach niż Wybrzeża mogli przecierać oczy ze zdumienia. W pewnym momencie gdańszczanie zaczęli przeważać na boisku.

Przy stanie 6:7, dwie bramki z rzędu rzucił Kamil Adamczyk. Za przykładem leworęcznego rozgrywającego poszedł też Piotr Papaj i na kwadrans przed przerwą, gospodarze prowadzili 9:7. Bardziej doświadczeni zawodnicy Górnika, których prowadzi legenda Wybrzeża - Marcin Lijewski musieli się mocno napocić, by wrócić na właściwe tory.

ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"

Gislason chce wrócić do zawodu. Zobacz więcej!

W końcu im się to jednak udało. Bardzo dobrze i skutecznie grał Szymon Sićko, a po bramce Jana Czuwary, na 4 minuty przed przerwą to goście wyszli na prowadzenie. Po 30 minutach było 14:15 i końcowy rezultat był wciąż sprawą otwartą.

W drugiej połowie przez długi czas obie drużyny walczyły jak równy z równym. Wciąż bardzo dobrze spisywało się Torus Wybrzeże, które kilka dni temu przegrało w dramatycznych okolicznościach w Szczecinie. Co prawda w 48. minucie po bramce Bartłomieja Tomczaka było 20:25, jednak znów zaczęli odrabiać wynik gdańszczanie.

Aktywny był najskuteczniejszy zawodnik ligi - Mateusz Wróbel, a po rzucie Kamila Adamczyka, na osiem minut przed końcem na tablicy wyników widniał rezultat 24:26. Wszystko było jeszcze możliwe, o czas poprosił Marcin Lijewski.

Start przerwał w Chorzowie czarną passę. Zobacz więcej!

Przyniosło to Górnikowi pozytywny skutek. Zabrzanie nie oddali już zwycięstwa - wręcz przeciwnie, zaczęli budować przewagę. Ostatecznie wynik meczu ustalił w ostatniej minucie Iso Sluijters. NMC Górnik wygrał 32:27 i dopisał trzy punkty do ligowej tabeli.

Torus Wybrzeże Gdańsk - NMC Górnik Zabrze 27:32 (14:15)

Torus Wybrzeże: Kiepulski, Chmieliński - Adamczyk 9, Wróbel 7, Komarzewski 4, Sulej 2, Salacz 2, Papaj 2, Pieczonka 1 oraz Janikowski, Sadowski, Gądek, Gajek Bednarek, Frańczak, Prymlewicz.
Karne: 3/3.
Kary: 10 min. (Salacz, Pieczonka, Janikowski, Bednarek, Prymlewicz - po 2 min.).

NMC Górnik: Skrzyniarz, Galia - Sićko 8, Tomczak 8, Buszkow 5, Kondratiuk 3, Bis 3, Sluijters 2, Bondzior 2, Czuwara 2 oraz Tatarincew, Pawelec, Bąk, Łyżwa, Gogola, Daćko.
Karne: 4/4.
Kary: 4 min. (Sićko, Bis - po 2 min.).

Sędziowie: Marciniak, Radziszewski.
Delegat: Zbigniew Tupaj.

Źródło artykułu: