Puchar EHF. Bez respektu. Gwardia Opole mocno postraszyła Melsungen!

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Gwardia Opole
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Gwardia Opole

Chcielibyśmy zawsze oglądać takie debiuty w europejskich pucharach. Oparta wyłącznie na Polakach Gwardia Opole mocno postraszyła czołowy zespół Bundesligi, Melsunge (26:21).

Trochę czasu minęło zanim Gwardziści, przystosowani głównie do standardów Superligi, przyzwyczaili się do wymagań Pucharu EHF. W Melsungen roiło się od niemieckich kadrowiczów i znanych nazwisk, wśród opolan właściwie tylko Adam Malcher posmakował poważnej reprezentacyjnej piłki.

ZOBACZ: Bolesna porażka VIVE w Montpellier

Pierwsza bramka po pięciu minutach, pierwsza z akcji po dziesięciu. Brązowi medaliści z trudem przebijali się przez obronę dowodzoną przez Finna Lemkego. Mateusz Zembrzycki nie ratował kolegów, Gwardziści łapali zupełnie niepotrzebne kary, pudłowali Szymon Działakiewicz i Jędrzej Zieniewicz. Melsungen nie forsowało tempa, a i tak miało 5-6 bramek przewagi.

ZOBACZ: Koniec sezonu dla Jurkiewicza?

Chwała opolanom, że nie poddali się po falstarcie. Zembrzycki odbił kilka piłek, na odważne wejścia decydowali się skrzydłowi, Mateusz Morawski popisał się bodaj najładniejszym trafieniem pierwszej połowy. Gwardia uwierzyła, że nie takie Melsungen straszne jak je malują, chociaż trener Heiko Grimm przed przerwą posłał na parkiet głównie zmienników.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co za umiejętności! Tę akcję w futsalu można oglądać w nieskończoność

Kilka udanych akcji sprawiło, że puściły hamulce. Patrykowi Mauerowi nie drżały ręce, piłki coraz częściej docierały do koła (szkoda tylko, że czasem brakowało skuteczności). Gracze Melsungen chyba nie spodziewali się takiego oporu, zaczęli coraz ostrzej traktować Gwardzistów. Timm Schneider znokautował swoim wejściem Macieja Zarzyckiego i w 40. minucie zakończył swój udział w spotkaniu. A na tablicy pojawił się sensacyjny remis 16:16!

Trener Melsungen nie mógł dać podstawowym zawodnikom wytchnienia, bo opolanie uwierzyli w niespodziankę. Czasem aż za bardzo ufali swoim umiejętnościom, bo oddawali nieprzygotowane rzuty z dystansu. Obrony Johana Sjostranda i błędy wynikające raczej z braku doświadczenia na tym poziomie zadecydowały o minimalnej porażce, ale Gwardia wstydu nie przyniosła. Co więcej, zagrała bardzo dobre zawody (jak na przedmeczowe oczekiwania) i może nawet odczuwać niedosyt z końcowego wyniku.

MT Melsungen - KPR Gwardia Opole 26:21 (12:10)

Melsungen: Sjostrand - Ignatow 6, Salger 5, Sidorowicz 3, Pavlović 1, Kunkel 4, Lemke 1, Schneider, Mikkelsen 5, Allendorf, Marić 1

Gwardia: Zembrzycki 1 - Jankowski 5, Milewski  2, Mauer 7, Kawka 1, Fabianowicz 1, Morawski 1, Działakiewicz 1, Zieniewicz, Klimków, Lemaniak 1, Zarzycki, Małecki, Mokrzki 1, Skraburski

Komentarze (5)
avatar
kck
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Naprawdę trener Kuptel nie ma łatwego życia, brak ludzi do grania. Klimków grał fatalnie, ale nie ma na kogo zmienić bo Jankes nie może grać cały mecz. Zembrzycki nie miał swojego dnia, z drugi Czytaj całość
avatar
Krzysztof_WP
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Brawo Gwardia, brawo kibice. 
avatar
Cbc
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Brawo dla chłopaków, była walka, było zaangażowanie. Zabrakło trochę siły rażenia z drugiej linii. Wygrało doświadczenie, ale nie ma się absolutnie czego wstydzić. Dobry prognostyk na przyszłoś Czytaj całość
avatar
NafciarZKS
9.02.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Po pierwszych kilku minutach bałem się pogromu, ale potem naprawdę fajnie i bez kompleksów wrócili do meczu. Brawa dla chłopaków, oby tak dalej, a wcale nie jest powiedziane, że nie awansujecie Czytaj całość