Mecz w Szczecinie był istotny zarówno dla Sandra Spa Pogoni, jak i KS Azotów. Ci pierwsi, nawet przegrywając u siebie z rywalem, nie tracili dystansu nad 9. drużyną, czyli 1. w grupie spadkowej, ale 6. pozycja gwarantowała im teoretycznie łatwiejszego rywala w play-off. O korzystniejsze rozstawienie walczyła jeszcze ekipa z Lubelszczyzny, tym bardziej, że "za chwilę" czeka ich pojedynek z mającą wysokie aspiracje Gwardią Opole.
Kiedy tablica świetlna wskazała stan 5:10, wydawało się, że gospodarze będą musieli dość szybko przełknąć gorycz porażki. Szybko postanowił jednak reagować trener Rafał Biały. Jak się potem okazało, przerwa na żądanie zdziałała cuda. Pogoń już tak łatwo nie dopuszczała rywali pod swoją bramkę. Wcześniej dobrze radził sobie z nią Paweł Podsiadło. Po drugiej zaś stronie parkietu raz po raz rzucał w kierunku Walentyna Koszowego ukraiński rozgrywający Dmytro Horiha. Wyglądało to przynajmniej przyzwoicie.
Pod koniec pierwszej połowy emocje zaczęły rosnąć z każdą kolejną akcją. Między słupkami gospodarzy kilka efektownych obron zanotował Anton Terekhof i od razu dystans bramkowy stopniał. Skuteczna dobitka rzutu karnego przez Piotra Rybskiego dała jego zespołowi remis po 14. Od tamtej pory drużyny szły na wymianę ciosów. Korzystny dla Pogoni rezultat to też efekt zmiany formacji defensywnej. Podsiadło otrzymał "plastra" i to trochę gubiło przyjezdnych. Co ciekawe, tuż po wejściu bezpośrednią czerwoną kartkę otrzymał Dawid Dawydzik. Rzeczywiście, zbyt ostro faulował przeciwnika.
Jak po spotkaniu powiedział Mateusz Zaremba, Portowcy mieli kontynuować grę z wysoko ustawioną obroną. To przyniosło pozytywne efekty, ale jak się okazało, po zmianie stron zawody miały już inny przebieg. Azoty wykorzystywały luki bliżej pola bramkowego. A że dodatkowo gospodarzom trudno było utrzymać nerwy na wodzy, narażali się na kontry. W 45. minucie było jeszcze "tylko" 21:25.
Od tamtej jednak chwili Pogoń totalnie się posypała. Nadal odcinani byli Podsiadło i Aleksandr Baczko, ale byli inni skuteczni egzekutorzy, jak choćby Łukasz Rogulski. Szczecinianie zapłacili za 10-minutowy fragment bez celnego rzutu bardzo wysoką cenę (21:31). Podopieczni Michała Skórskiego nie napędzali tak już kolejnych swoich ataków. Ich triumf nie był zagrożony, a, w perspektywie utrzymania czwartej lokaty i walki o punkty z Górnikiem Zabrze i w Opolu z Gwardią, niemal bezcenny.
Czytaj także:
Nowy nabytek Orlen Wisły będzie pauzował
Japoński kierunek beniaminka Superligi
PGNiG Superliga Mężczyzn, 22. kolejka:
Sandra Spa Pogoń Szczecin - KS Azoty Puławy 25:34 (15:15)
Sandra Spa Pogoń: Terekhof, Gawryś - Telenga, Wrzesiński 1, Horiha 6, Krupa 1, Bosy 3, Biernacki 2, Jedziniak, Krysiak 1, Matuszak 2, Rybski 6 (3/4), Zaremba 2, Fedeńczak 1.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Wrzesiński, Horiha, Jedziniak, Krysiak, Fedeńczak - 2 min.)
Azoty: Borucki, Koszowy - Akimenko 3 (0/1), Skwierawski, Łangowski 2, Podsiadło 5, Baczko 5, Przybylski 1, Szyba 1, Rogulski 9 (3/3), Kowalczyk, Dawydzik 1, Gumiński 6 (2/2), Seroka, Jarosiewicz 1.
Karne: 5/6.
Kary: 4 min. (Łangowski, Dawydzik - 2 min.)
Czerwona kartka: Dawid Dawydzik za faul w 28. minucie meczu.
Sędziowie: Leszczyński, Piechota (obaj z Płocka).
Widzów: 500.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Marcin Wasilewski sprawił żonie prezent