Kolejny raz widać było, ile dobrego w grze Azotów sprawiło przyjście Aliaksandra Bachki. Białoruski rozgrywający nieszablonowo kreował akcje ofensywne zespołu, ale też często sam skutecznie je wykańczał. Dużą pomocą między słupkami puławskiej bramki służył Wadim Bogdanow. Gorzej wiodło się na skrzydle Wojciechowi Gumińskiemu, który popełnił kilka błędów z rzędu i został zmieniony przez Piotra Jarosiewicza. Gra do skrzydłowych w wykonaniu zespołu wyglądała generalnie lepiej niż jeszcze jesienią.
Po przeciwnej stronie gruszek w popiele nie zasypywał jednak także weteran Martin Galia. Jeśli dodać do tego dobrą ofensywę jego kolegów, to w efekcie otrzymaliśmy wyrównane spotkanie. Po kilkunastu minutach gry w Górniku udane wejście jako zmieniający zanotował Szymon Sićko. Rzucał z dystansu, na zwodzie, nawet w kontrze. W 20. minucie gospodarze objęli po raz pierwszy trzybramkowe prowadzenie. Kilka z rzędu obron golkiperów utrzymywało tą samą różnicę.
Kilka z rzędu akcji przed przerwą przebiegało pod znakiem kiepskiej gry zabrzan w ataku. Błędy własne plus skuteczna wysoka i agresywna defensywa miejscowych, prokurowała kontry. Skuteczne ich wykończenie dało Azotom pięć goli przewagi w 27. minucie. Tymczasem nagle pojawił się przestój w grze i rywale z Górnego Śląska na moment zmniejszyli straty. Po trzydziestu minutach puławianie mieli prawie 70 procent skutecznych rzutów.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Po wznowieniu gry dobrą passę w bramce podtrzymywał Bogdanow. Większe problemy gracze Michała Skórskiego mieli wtedy w ataku. Bachko został skutecznie wyłączony z rozgrywania, karę otrzymał Rafał Przybylski, zabrzanie dwa razy rzucali z kontry do pustej bramki. W 38. minucie Sićko wyrównał. Za to Azoty wcześniej przez ponad 5 minut nie rzuciły celnie. Dobrą zmianę Galii dał w bramce Jakub Skrzyniarz.
W kolejnych minutach wynik na styku utrzymywał się. Ważne bramki dla puławian rzucał Antoni Łangowski. Skuteczność ataku jego drużyny zdecydowanie jednak spadła w stosunku do pierwszej połowy, przez 20 minut rzuciła zaledwie sześć goli! Po stronie gości skutecznie przymierzał Iso Sluijters, karne egzekwował Bartłomiej Tomczak. Pięć minut przed końcem Górnik wyszedł na dwubramkowe prowadzenie.
W ostatnich 60 sekundach emocje sięgnęły zenitu. Najpierw sędziowie odgwizdali faul ofensywny Bartosza Kowalczyka, a za chwilę trener Marcin Lijewski poprosił o czas, by ustawić akcję na rzucenie zwycięskiej bramki. Dogranie z wrzutką do skrzydłowego nie udało się. W odpowiedzi Skrzyniarz w sytuacji sam na sam obronił rzut Dawida Dawydzika. Zwycięzcę miały wyłonić rzuty karne. Tutaj przy pierwszej próbie pomylił się Łukasz Rogulski i na koniec okazało się, że to zdecydowało o porażce Azotów, bo goście nie pomylili się ani razu.
KS Azoty Puławy - NMC Górnik Zabrze 29:29, k. 4:5 (18:13)
Azoty: Bogdanow (10/33 - 30 proc.), Koszowy (0/4) - Bachko 2, Jarosiewcz 3, Podsiadło 3, Gumiński 3/3, Szyba 2, Łangowski 8, Kowalczyk 1, Dawydzik 1, Seroka 1, Rogulski 4/2, Przybylski 1
Karne: 5/6
Kary: 8 min. (Przybylski - 6 min., Dawydzik - 2 min.)
Górnik: Galia (6/24 - 25 proc.), Skrzyniarz (6/16 - 38 proc.) - Tomczak 5/3, Sluijters 6, Czuwara, Łyżwa 2, Kondratiuk 2, Sićko 7, Buszkow 3, Bis, Bondzior 2, Tatarincew 1, Gogola, Gliński 1
Karne: 3/3
Kary: 8 min. (Bis Sluijters, Tatarincew i Kondratiuk - po 2 min.)
Sędziowali: Andrzej Chrzan oraz Michał Janas (Tarnów)
Delegat ZPRP: Jacek Wróblewski (Płock)
Zobacz także:
SPR Stal Mielec wytrzymała próbę nerwów -->
Ignacy Bąk wrócił do gry po długim czasie -->