Kilka dni temu trener Patrik Liljestrand, wicemistrz olimpijski z 1992 roku i szkoleniowiec z doświadczeniem w niemieckich klubach, oficjalnie rozstał się z Energą MKS-em Kalisz, którą doprowadził do szóstego miejsca w Superlidze, najlepszego w historii zespołu. Szwed po wygaśnięciu umowy związał się z Grupą Azoty Tarnów, pomimo że MKS oficjalnie nie poinformował o zakończeniu współpracy.
Liljestrand przesłał do Stowarzyszenia Klub Kibica MKS-u Kalisz podziękowania i ujawnił szczegóły swojej współpracy z szefostwem.
"Witajcie drodzy Fani. Przeżyłem z Wami cudowne półtorej roku i na pewno o Was i o waszym zespole nigdy nie zapomnę. Zespół, kibice, Łukasz, Kuba i Ania bardzo mi dużo pomogli i miałem od nich duże wsparcie w mojej pracy. Właśnie dlatego doszliśmy do 6. miejsca w lidze. Jako trenerowi zależy mi, aby w mojej pracy otaczać się ludźmi lojalnymi, obojętnie w jakim miejscu pracuję. Niestety, nie miałem wsparcia od ważnych osób w klubie... Myślę, że wiecie od kogo. Nie była to moja decyzja, jeżeli chodzi o dalszą pracę w MKS Kalisz, lecz tych pewnych osób... Bardzo się cieszę z tych chwil przeżytych z Wami, życzę Wam i zespołowi dużo sukcesów i zdrowia. Serdecznie pozdrawiam Patrik."
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Zuzanna Górecka przebywa na kwarantannie. "Jeszcze nikt nie zrobił nam testów. Na razie siedzimy i czekamy"
Po zarzutach o braku wsparcia zwróciliśmy się do prezes Błażeja Wojtyły z prośbą o komentarz.
Marcin Górczyński: Panie prezesie, trener Liljestrand wysłał swoje podziękowania dla kibiców, ale jednocześnie w gorzkich słowach pożegnał się z kierownictwem. Rozmawialiśmy niedawno i twierdził pan, że trener jest w gronie kandydatów do pracy w przyszłym sezonie. Gdzie leży prawda?
Błażej Wojtyła, prezes MKS-u: Nie czytałem tego oświadczenia, tylko o nim słyszałem. Zresztą, nie wiem, na ile jest prawdziwe, pojawiło się tylko wśród kibiców.
Zostało opublikowane przez stowarzyszenie kibiców. Fani podkreślają, że to pożegnanie trenera, skierowane bezpośrednio do nich.
Nie będę się odnosić do słów, które mogą pochodzić z prywatnej rozmowy, nie biorę go za oficjalne stanowisko trenera.
Dlaczego po najlepszym sezonie w historii klubu MKS nawet nie podjął tematu kontynuacji współpracy z trenerem Liljestandem?
Sezon zakończyliśmy bodajże 23 marca, rozgrywki zostały skrócone ze względu na epidemię. Kontrakty obowiązujące do 31 maja zostały skrócone, rozstaliśmy się ze wszystkimi w zgodzie. Z większością zawodników i trenerem byliśmy umówieni "na telefon", bo nie wiedzieliśmy, na jaki skład będziemy mogli pozwolić sobie w przyszłym sezonie.
Rozstaliście się w zgodzie? Nie było konfliktu między trenerem a dyrektorem sportowym Pawłem Ruskiem?
Nie, żadne takie sygnały do mnie nie dotarły. Nasza współpraca układała się dobrze. A co do oświadczenia, proszę zapytać kibiców, jakie jest jego źródło.
Zapytaliśmy.
- Oświadczenie trenera Liljestranda zostało przesłane przez niego do prezesa naszego Stowarzyszenia z prośbą o opublikowanie na naszej stronie na Facebooku. Trochę to smutne, że prezes powątpiewa w wiarygodność tych słów. Nikt z naszego Stowarzyszenia w żadnym wypadku nie śmiałby podszywać się pod trenera. Dlatego jeszcze raz zaznaczamy, że oświadczenie zostało przekazane przez trenera Liljestranda, w wersji już przetłumaczonej na język polski - odpowiedziało Stowarzyszenie Klub Kibica MKS-u.
Skontaktowaliśmy się też z trenerem Liljestrandem, który potwierdził wiarygodność wiadomości, odpowiedział na nasze pytania i zdradził dalsze kulisy współpracy z klubem.
- MKS to fajny klub, ze świetnymi kibicami i zawodnikami. Pracuję jako trener od 20 lat i zawsze było dla mnie ważne, by zachowywać się w pełni profesjonalnie. Równie ważne jest, żeby utrzymywać profesjonalizm w klubie i otrzymywać wsparcie w swoich działaniach. Po raz pierwszy w karierze spotkałem się z tym, że tak nie było. Nikt mi nie pomagał, brakowało profesjonalizmu - przyznał.
- Wiem, że o wszystkim decyduje nie prezes, a Paweł Rusek. Chciałbym usłyszeć odpowiedzi na kilka pytań - czemu twierdzą, że wszystko jest ok, skoro ze mną nie rozmawiali i nie przedstawili nawet żadnej oferty? Ile razy pojawili się na treningu, by wesprzeć mnie i zawodników? Czemu zabrali mi fizjoterapeutę tuż przed startem sezonu, kierując go do pracy z siatkarkami? Lubię Polskę i Polaków, mam tu wielu przyjaciół, polubiłem też klub, ale w takich okolicznościach moja praca była czymś w rodzaju "mission impossible". Naprawdę oczekiwałem choć trochę wsparcia podczas mojego pobytu w Kaliszu. Wszystkie moje propozycje spotykały się z oporem. Jestem bardzo smutny, że tak to się skończyło, zwłaszcza źle się czuję w stosunku do świetnych kibiców - dodał Liljestrand.
Pytania szkoleniowca chcieliśmy skierować do Pawła Ruska, poprzednika Liljestranda w roli szkoleniowca. - Powstrzymam się od komentarza. Proszę skontaktować się z prezesem Wojtyłą, on odpowiada za wszystkie sprawy w klubie.
Na razie nie udało nam się ponownie dodzwonić do prezesa MKS-u. I koło się zamyka.
ZOBACZ: Gwardia musi szukać oszczędności
ZOBACZ: Koniec sezonu w Bundeslidze