Roczna przygoda obrotowego okazała się całkiem udana, biorąc pod uwagę fakt, że Romaric Guillo trafił do Kielc awaryjnie, po przedwczesnym odejściu Marko Mamicia do SC DHfK Lipsk. Francuz był podstawowym obrońcą PGE VIVE Kielce w Superlidze i został nawet wybrany najlepszym defensorem sezonu. Guillo z niezłej strony pokazał się też w Lidze Mistrzów i zwrócił uwagę Veszprem.
Kołowy nie zagra jednak w barwach mistrzów Węgier i jednej z najlepszych drużyn Europy. Zamiast tego wybrał ofertę swojego byłego klubu Cesson Rennes HB, bo zależało mu na powrocie do Francji. O swojej przyszłości i przygodzie w Kielcach opowiedział w wywiadzie z rennessport.fr.
- Wolałem wrócić do Cesson, pomimo propozycji z innych klubów. Miałem ofertę z Veszprém. Oczywiście w normalnej sytuacji nie zastanawiałbym się dwa razy, ale dla mnie było jasne, że chcę wrócić do Cesson, do mojego klubu. Zdobyłem w nim doświadczenie i otrzymałem poważną szansę - wyjaśnił.
Guillo dobrze wspomina czas w Kielcach, ale nie ukrywa, że zdecydowanie lepiej czuje się w ojczyźnie. - Tęskniłem za rodziną, moimi przyjaciółmi, moim życiem we Francji. Język polski jest bardzo trudny do nauczenia się, nawet mimo pobieranych lekcji. Trochę rozumiem, ale mówię niewiele, wolę angielski. Nie było tu mojej żony, nie mogła tu pracować - dodał.
Francuz mógłby np. w Veszprem Mirsada Terzicia, wieloletniego obrońcy, który niedawno związał się z Orlenem Wisłą Płock.
ZOBACZ: Gwardia musi szukać oszczędności
ZOBACZ: Koniec sezonu w Bundeslidze!
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film