Piłka ręczna. Paweł Grzelak nie kończy kariery. Były kapitan Azotów w II lidze

Materiały prasowe / KS Azoty Puławy/Grzegorz Sierocki / Na zdjęciu (od lewej): Prezes KS Azoty Puławy Jerzy Witaszek, Prezes Zarządu Grupy Azoty Puławy oraz kapitan zespołu - Paweł Grzelak
Materiały prasowe / KS Azoty Puławy/Grzegorz Sierocki / Na zdjęciu (od lewej): Prezes KS Azoty Puławy Jerzy Witaszek, Prezes Zarządu Grupy Azoty Puławy oraz kapitan zespołu - Paweł Grzelak

Pomimo zapowiedzi, Paweł Grzelak nie kończy jednak z piłką ręczną. Były obrotowy Azotów Puławy związał się z drugoligowymi Orlętami Zwoleń.

Na początku lipca KS Azoty Puławy potwierdziły, że Paweł Grzelak nie mieści się w planach nowego trenera Larsa Walthera i odejdzie z klubu. Wieloletni obrotowy zespołu planował zakończyć karierę, ale zdecydował się jednak przyjąć ofertę z Orląt Zwoleń, gdzie rolę grającego asystenta trenera pełni Patryk Kuchczyński. Wielokrotny reprezentant Polski dobrze zna Grzelaka, bo spędził z nim kilka sezonów w Puławach.

Orlęta od dwóch lat próbują awansować do I ligi, mając wsparcie sponsora tytularnego, przedsiębiorstwa Enea.

33-letni Grzelak zdobył brązowe medale Superligi z Azotami Puławy, spędził w klubie 13 lat, przez wiele sezonów będąc podstawowym obrońcą. Równolegle pracował zawodowo w Zakładach Azotowych, o czym sam opowiedział w wywiadzie dla PGNiG Superligi.

- Było bardzo ciężko. Początkowo w Grupie Azoty pracowałem na zmiany. Było tak, że przychodziłem na trening, po treningu szedłem do pracy na nockę od 22 do 6 rano i stamtąd jechałem na studia. Po zajęciach na uczelni wracałem na popołudniowy trening, potem zmiana nocna w pracy i następnego dnia czekał mnie kolejny dzień na studiach. Pochodzę ze wsi i na początku, kiedy nie miałem jeszcze mieszkania w Puławach, do tego wszystkiego dochodziło jeszcze codzienne pokonywanie 24-kilometrowej trasy do rodzinnego domu. Zdarzało się też tak, że wychodziłem z pracy o 14:00, jechałem do domu do rodziców, pomagałem im przy gospodarstwie i przyjeżdżałem na trening do Puław. Bywało ciężko, ale jakoś się udawało. Jak to mówią - jak się chce, to wszystko można, zawsze znajdzie się jakiś sposób.

ZOBACZ:
W Kielcach ruszyła praca
Azoty mogą trafić na mocnych rywali

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska

Komentarze (0)