PGNiG Superliga. Gorąco w Lubinie. Derby dla Chrobrego

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: zawodnik Zagłębia Lubin Mikołaj Kupiec (C) oraz Maciej Marszałek (L-góra), Damian Krzysztofik (L-dół), Krzysztof Tylutki (2P) i Marcel Zdobylak (P) z drużyny Chrobry Głogów
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: zawodnik Zagłębia Lubin Mikołaj Kupiec (C) oraz Maciej Marszałek (L-góra), Damian Krzysztofik (L-dół), Krzysztof Tylutki (2P) i Marcel Zdobylak (P) z drużyny Chrobry Głogów

Trzeci mecz Zagłębia Lubin, trzecia nerwówka. W derbach Dolnego Śląska działo się bardzo dużo, ale na całym dystansie po rzutach karnych lepszy okazał się Chrobry Głogów.

To był typowy mecz derbowy. Iskrzyło, sędziowie rozdawali wykluczenia, jeszcze przed przerwą usunęli z boiska Kamila Sadowskiego i Romana Czyczykałę. Przewagę, także optyczną, miało Zagłębie. Początkowo rozgrywający Miedziowych może nie rzucali jakoś nadzwyczajnie dużo bramek, ale dawali się wykazać Wojciechowi Hajnosowi. Prawoskrzydłowy - od początku sezonu pozostający w cieniu - maszynowo wykonywał karne. W sumie 7, przy 100 proc. skuteczności. Pomylił się dopiero... w serii siódemek, ale o tym potem.

Zagłębie grało niezłe zawody, uaktywnili się efektowni Mikołaj Kupiec i Maciej Tokaj. Najwięcej krwi Chrobremu napsuł jednak Marcin Schodowski. Przez 40 minut zatrzymywał prawie co drugi rzut, głogowianie pudłowali czasem ze świetnych pozycji, stworzonych przez Dawida Przysieka. Niewiele wskazywało na wyrównaną końcówkę, choć różnica nie była jakaś nadzwyczaj okazała.

Rafał Stachera nie zamierzał być gorszy od Schodowskiego i po swoim wejściu podniósł temperaturę. Miedziowych ponosiła fantazja, innym razem nonszalancja, gdy marnowali okazje sam na sam. Nie dość, że Chrobry wyrównał, to jeszcze na sześć minut przed końcem złamał słabnących rywali. Jakub Orpik wywalczył karnego, pewnie wykorzystał go lider rozegrania Ołeksandr Tilte. Minutę później Ukrainiec pokazał, jak wielkie emocje towarzyszyły derbom, bo w identycznej sytuacji, mając w rękach piłkę na 28:30, koszmarnie spudłował.

O zwycięstwie mogła zadecydować jedna akcja... albo karne. Dla Zagłębia to nic nadzwyczajnego, w końcu na inaugurację z Energą MKS-em Kalisz wygrali po horrorze, tydzień później Piotrkowianin w ostatniej chwili doprowadził do remisu. Tym razem role się odwróciły, Marek Marciniak rzutem rozpaczy trafił do siatki po rękach Stachery.

Na fali był jednak Chrobry i to drużyna Witalija Nata wróci do domu z dwoma punktami. Karne zatrzymali Stachera i Anton Derewiankin, kropkę nad i postawił Adam Babicz.

Zagłębie Lubin - Chrobry Głogów 32:32 k. 2:4 (15:14)

Zagłębie: Schodowski (14/40 - 35 proc.), Bartosik (0/2), Wiącek (0/2) - Hajnos 9/7, Tokaj 7, Marciniak 6, Kupiec 4, Netz 2, Sroczyk 2, Bogacz 1, Czyczykało 1, Adamski, Pawlaczyk, Stankiewicz, S. Gębala, Pieteuszko
Karne: 7/7
Kary: 12 min. (Pawlaczyk, Pietruszko - po 4 min., Kupiec, Tokaj - po 2 min.)

Chrobry: Derewiankin (1/10 - 10 proc.), Stachera (11/32 - 34 proc.) - Zdobylak 7/3, Tilte 7/4, Babicz 5, Krzysztofik 3, Bekisz 3, Jamioł 3, Przysiek 2, Orpik 1, Sadowski 1, Warmijak, Grabowski, Tylutki, Marszałek, Klinger
Karne: 7/8
Kary: 16 min. (Tylutki - 6 min., Klinger, Orpik, Krzysztofk, Babicz, Tilte - po 2 min.)

Czerwone kartki: Sadowski (Chrobry) i Czyczykało (Zagłębie)

ZOBACZ:
Klasa Korneckiego w Zabrzu
Imponująca wygrana GKS-u Żukowo

ZOBACZ WIDEO: Reprezentanci Polski grają lepiej w klubach, niż w kadrze narodowej. O co tutaj chodzi? "To jest jedyne wytłumaczenie"

Komentarze (0)