Jak szkoda, że państwo tego nie zobaczą... na żywo. Kibice nie będą mogli podziwiać jednego z najbardziej gwiazdorskich składów w Europie, a mistrzowie Polski stracili tym samym jeden ze swoich atutów. Wrząca Hala Legionów robiła wrażenie na każdym, także na Paris Saint-Germain HB. Ponad dwa lata temu mistrzowie Francji trafili do środka kotła, niesieni ogłuszającym dopingiem kielczanie wgnietli faworytów w boisko. Zwycięstwo 34:24 było jednym z najważniejszych wydarzeń w historii klubu, Vive z racji wcześniejszych przeciętnych (a raczej niestabilnych) wyników skazywano na pożarcie.
Zresztą wygrane spotkania z PSG były dotychczas początkiem czegoś wielkiego. To z 2019 roku otworzyło na oścież bramę do Final4, których PSG nie zdołało już zatrzasnąć (pomimo usilnych prób). Trzy lata wcześniej kielczanie po kapitalnym boju wygrali 28:26 w półfinale Final4 i zbudowali podwaliny pod późniejszy zwycięski thriller z Veszprem.
Na razie daleko do takich wyczynów, ale sukces z PSG może okazać się wytrychem. Bogacze ze stolicy byli pewniakami do triumfu w grupie i bezpośredniego awansu do ćwierćfinału. Chyba obrośli w piórka (albo mocno odczuli koronawirusowy zastój), bo przegrali z Flensburgiem i sensacyjnie z Mieszkowem Brześć. Pierwsze punkty zdobyli dopiero w 3. kolejce. Role się odmieniły, to Vive patrzy na PSG z góry tabeli.
ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie wytrzyma kolejnych obostrzeń. "U nas nawet tłumów nie ma, więc o co chodzi?"
- Zaczęli przygotowania do sezonu później, bo liga francuska też wystartowała późno, pod koniec września. Zagrali chyba tylko jeden sparing, wszystkie ich mecze były odwołane. Bardzo ciężko w ten sposób złapać rytm gry. Potem nie mogli rozegrać też pierwszego meczu Ligi Mistrzów z Pickiem Szeged z powodu wirusa. Na inaugurację przegrali więc z Flensburgiem u siebie, co, myślę, że było trochę niespodzianką. Druga porażka, w Brześciu, pokazała zaś, że teraz każdy może wygrać z każdym, zawsze trzeba walczyć na sto procent - skomentował Tałant Dujszebajew w rozmowie z kielcehandball.pl. Jak by na potwierdzenie słów o rosnącej formie, PSG swobodnie wygrywało ostatnio w swoim kraju.
Z drugiej strony, kiedy ponownie znaleźć sposób na PSG, jeśli nie teraz? Mistrzowie Francji pojawili się w Polsce bez swojej pierwszoplanowej postaci Nikoli Karabaticia. Gwiazdor zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i na razie będzie podziwiał piłkę ręczną co najwyżej z perspektywy trybun. I to przez dobre pół roku. Czasu na jego zastąpienie nie było dużo, dokładniej niecały tydzień. W Kielcach raczej nie zagra też jego brat Luka. Siódemka paryżan wciąż robi jednak wrażenie. Począwszy od giganta Dainisa Kristopansa na prawym rozegraniu, po wszechstronnego Nedima Remiliego czy niezawodnego Mikkela Hansena. Gdzie nie spojrzysz, tam duża postać europejskiej piłki ręcznej. Chociaż jakby w Paryżu coraz bardziej liczyli się z kosztami, bo przebrzmiałe czy kosztowne gwiazdy zastąpili młodzi gniewni, jak Elohim Prandi.
Vive jest w gazie, nawet bez kontuzjowanego Wlada Kulesza bezproblemowo rozprawiło się z rewelacją rozgrywek, Mieszkowem Brześć. Białorusina znowu zabraknie, ale bracia Dujshebaev i Igor Karacić powinni zapewnić wysoką jakość w ataku. - Szanse oceniam pół na pół - skwitował Tałant Dujszebajew.
Łomża Vive Kielce - Paris Saint-Germain HB / 22.10.2020, godz. 20.45
ZOBACZ:
Udany start Wisły w Europie
Pogoń nadal w czołówce Superligi