W pierwszym meczu na mistrzostwach Europy kobiet w piłce ręcznej reprezentacja Polski dostała lekcję szczypiorniaka od Norweżek (22:35). O ile przed przerwą Biało-Czerwone jeszcze trzymały kontakt z faworytkami, o tyle w drugiej połowie nie istniały w ataku. Skoro przez 10 minut nie rzuca się bramki w meczu z przeciwnikiem klasy Norweżek, to nawet o wyrównanym boju nie może być mowy.
Idealną okazją do zrehabilitowania się będzie spotkanie z Rumunią, która jest bardziej w zasięgu Polek niż Norwegia.
Od ostatniego starcia z Rumunkami minęły ponad trzy lata. Polki wygrały wówczas wyjazdowy sparing 27:21. Bardziej pamiętana jest rywalizacja sprzed blisko pięciu lat, gdy Biało-Czerwone nie zdołały wejść na podium MŚ 2015. Porażka 22:31 najlepiej oddaje przebieg boju o brąz mistrzostw świata.
Teraz właśnie pomiędzy Polską a Rumunią rozstrzygnie się to, kto awansuje do drugiej fazy grupowej. Rumunki, podobnie jak podopieczne Arne Senstada, mistrzostwa Europy rozpoczęły od porażki.
Kolejny mecz w ramach mistrzostw Europy Polki zagrają w sobotę, 5 grudnia. Początek o godzinie 16:00. Transmisja na kanale Eurosport 2.
Zobacz także: ME 2020. Chorwacja zaskoczyła Węgry. Triumfy Francuzek i Dunek
Zobacz także: ME 2020. Wirus zaczyna mieszać. Serbki w tarapatach
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką